widzi mi się urzędasów! - forum prawne

Byłem dziś w urzędzie w Krakowie(miasto A) chcąc się zameldować na pobyt stały,zwykła sprawa ale pani, a raczej stara baba zobaczyla stos kwitków i juz była zniesmaczona , nie miałem wymeldowania z poprzedniego miejsca(B) ale wykonałem telefon i zostałem poinformowany że w nowym miejscu(A) to załatwią poprzez wysłanie wniosku do urzędu gdzie byłem zameldowany. a tu zdziwienie ,BABA chciała numer telefonu, wiec dostała i zadzwoniła do UM wydział ewidencji.(B), a tam nie zgodzili sie na takie coś żeby przez 2 albo 3 dni być zameldowany w dwóch miejscach( tak mamy rozwiniętą administrację) A można to było załatwić bez problemu. Zadzwoniłem osobiście do tego UM a babka mówi mi że ona nie robi żadnego problemu , wiec zdziwiony poszedłem do kierowniczki ,cóż nie spodziewałem się tam miłej sympatycznej babki i też tak było(mowa cały czas o Krakowie NH) i ona mówi że nie jest od poświadczania zgodności podpisów na wnioskach i też jest chętna pomóc ale ... i sam nie wiem o co im chodziło. Myślę, że gdyby zamiast tych urzędasów zatrudnic tam więżniów z zakładu karnego to byliby o niebo sympatyczniejsi mimo to ,że pracują za karę. Zadzwoniłem znów do miasta B z zapytaniem czy może być przedstawicielstwo ? A ona na to że jak to ,nie ma żadnego przedstawicielstwa trzeba być osobiście. Jak można to rozwiązać żeby nie było niepotrzebnych kosztów, zgrzytów i stresu? Nadmieniam że mam pobyt czasowy w Krakowie i to w tym samym miejscu co chce na pobyt stały. Kiedy się skończy to stare komunistyczne myślenie? Powinno zależeć na tym bardziej Państwu niż obywatelom, bo w końcu to my dostarczamy im danych o migracjach, emigracjach itp. a to póżniej wpisują w swoje statystyki, nie wspomne o podatkach na urzędnicze pensje-oni nie wiedzą że są dla nas??? Może jest odwrotnie? Z góry dziękuję.