Badania

Jestem b....ardzo rozczarowany. Nie zakładałem, że będzie aż tak źle. Szanowni "badacze" zamiast zastanowić się dlaczego moja małżonka w pierwszej instancji dostała kuratora zaczeli mnie atakować że za mało płacę, do dziecka mówię dziecko zamiast zwracać się po imieniu i nic nie robię aby być w kontakcie z córką itd, itd. Nic Ich nie interesowało, że miałem zaświadczenia z policji o zwracaniu się o pomoc w latach 2011 i 2012 w związku z utrudnianiem prze matkę kontaktów z dzieckiem i nie wpuszczaniu mnie do domu,zaświadczenie od psychologa szkolnego, że to ja jestem stroną która stara się nawiązać kontakt z dzieckiem. Ponadto myślałem,że młodsza córka między badaniami będzie pod opieką psychologa, który przygotuje dziecko do badania. Nic z tych rzeczy. Córka siedziała z nami przy jednym stole w poczekalni a po badaniu mamusi została zabrana przez matkę w drugi koniec sali. No i po piętnasto minutowej przerwie w badaniach córka została zabrana na rozmowę. Jaki był efekt końcowy nie muszę pisać.