Chcę się rozwieść - forum prawne
Jestem z mężem 5 lat po ślubie,mamy dwoje dzieci.Chce się z nim rozwieść. Mieszkamy razem, jednak od 2 lat nic nas nie łączy poza wspólną opieką nad dziećmi i rachunkami. Ponieważ to małżeństwo nie funkcjonuje prawidłowo,poprosiłam męża o rozwód bez orzekania o winie. Mąż jednak złośliwie nie przystaje na tego rodzaju rozwiązanie.Właściwie stwierdził,że wogóle nie zgadza się na żaden rozwód.jak rozwiązac problem?Co powinnam zrobić dalej?Od czego mam zacząć?Proszę o radę.
(patrycja)
Odpowiedzi w temacie: Chcę się rozwieść (111)
najlepiej by było gdybyście nie mieszkali ze soba conajmniej rok czasu wtedy dopiero masz szanse na rozpoczęcie sprawy rozwodowej.Musi nastąpić trwały rozpad małżenstwa.Jestem w podobnej sytuacji ,musze czekać, tym bardziej że śą dzieci, a wtedy sady tak łatwo nie daja rozwodów.Jeżeli nie masz takiej możliwości to będzie trudniej udowodnić że żyjecie w separacji , nie obedzie sie be swiadków.Po uplywie conajmniej roku wystap o rozwód pomimo iż mąż nie będzie sie zgadzał na rozwód, to sad zadecyduje jak będzie.Napewno nie bedzie łatwo,mnie tez to czeka, tyle żze moj sie zgadza na rozwód i nie mieszkamy już ze sobą od 8 miesięcy.Cholernie się tego boje ,ale chcem miec to za sobą.POwodzenia!!
2002.11.19 18:24:36
nie mogę bardzo wam pomóć ale jestem w tej samej sytuacji. 15 lat żyłam z człowiekie, który albo się do mnie nie odzywał albo mnie poniżał- robiłam to dla dobra dzieci albo po prostu tak byłam wychowana(w rodzinie nie było rozwodów). Kiedy zaczął mnie zdradzać nie wytrzymałam i zdecydowałam się na rozwód ale okazało się, że to jest praktycznie nie możliwe jeśli mieszkamy w jednym mieszkaniu i nie mam obdukcji o wielokrotnych pobiciach.To, że nie gadamy ze sobą ani nic nas nie łączy nie ma do sądu najmniejszego znaczenia
2003.5.9 23:36:27
jejku ja tez mam dość 8 straconych lat naszego małżeństwa po miesiącu naszego związku zaszłam w ciążę i szybki ślub itd ale mamy zupełnie inne charaktery , mecze sie , jestem poniżana i nieszanowana mam dość ja tak dłużej nie dam rady moje dziecko tez słyszy tylko same kłótnie ona ma juz 8 latek jestem pewna ze damy sobie obie radę tylko jak to przejść ratunku!!!!
2008.7.6 0:10:32
z tego co wiem (tak było w moim przypadku) potrzebni są na rozprawie co najmniej 2 świadkowie tego że jest jak jest między wami. moja sprawę prowadził adwokat. mimo że mieszkaliśmy osobno tylko 5 miesięcy, to rozwód dostałam. oczywiście z jego winy, bo odszedł do 16-latki i zrobił jej dziecko. świadkowie ( w moim przypadku rodzice i pracownicy z zakładu) potwierdzili, że mnie nie traktował z szacunkiem, że pił, że przepuszczał wszystkie pieniądze. i wszystko sie udało. powodzenia życzę w rozwiązaniu waszych problemów :)
2008.7.6 17:18:26
Moje problemy przy Waszych są dużo mniejsze. Nie mam dzieci, nie mam o czym rozmawiać z mężem, śpimy w oddzielnych pokojach, mam wrażenie, że nic nas nie łączy... Mąż twierdzi, że kocha ale ja tego nie czuję. Jest też ten trzeci. Chciałabym odejść ale strach mnie paraliżuje. Nie wiem czy będę z tym "trzecim" czy nie. Wydaje się, że nic prostszego - nie mamy dzieci - skrzywdzimy tylko siebie. Ale ciężko jest podjąć decyzję? Z Waszych wypowiedzi wynika, że lepiej najpierw odejść, wyprowadzić się, potem składać pozew. Czy też miałyście takie wątpliwości, żeby odejść? Nie chcę nikogo krzywdzić, nie chcę krzywdzić Męża, który twierdzi, że kocha.
2008.7.30 12:47:54
Witaj Mia,mam bardzo podobna sytuację ze swoim mężem.Też żyjemy od lat razem,ale osobno.Śpimy w osobnych pokojach,nie lubię z nim ani rozmawiać,ani nawet spać.I nic \ nim nie lubię,jego samego też.Zresztą on ma taką pracę,że rzadko jest w kraju,na dodatek jak jest ciągle sie kłócimy,on mnie bardzo zaczął upokarzać,popychać itp.itd.Powinnam dawno się rozejść,ale tak jak ty nie mogę się na to zdecydować.Tym bardziej że mamy dwa odrębne charaktery,odmienne zainteresowania,tylko się męczymy.Rozmawialiśmy kilka razy o rozwodzie,ale on tez nie może się zdecydować,bo jak twierdzi jeszcze mnie kocha.A to jest chora miłość przecież.Szkoda lat,są to zresztą stracone lata.Dalej tak nie sposób żyć,trzeba w końcu coś postanowić,tylko od czego zacząć?To nie takie proste.
zatem doskonale Ciebie rozumiem,bo też musisz coś postanowić,bo czas ucieka.Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.Napisz jak nie dasz rady.
2008.7.30 16:59:6
Jakbym czytała o sobie i moim Mężu... z jednej strony pocieszyło mnie bardzo to co piszesz Rubin - może "pocieszyło" to złe słowo - ale fakt, że ktoś przeżywa to samo, daje jakieś wsparcie, którego strasznie potrzeba w tym czasie. Niedawno rozmawiałam "poważnie" z Mężem, pierwsza rozmowa od 100 lat chyba!!! I znowu wpadam w błędne koło, szkoda mi Go, wiem, że skrzywdziłam w końcu była trzecia osoba w naszym związku - jakieś straszne poczucie winy mnie dopada;-( To chory związek, chora i toksyczna miłość. Rozdwojenie kompletne - z jednej strony wiem, że nie chcę być z tym człowiekiem, że chcę ułożyć życie z kimś innym, z drugiej - jakiś żale, że nie można kogoś tak krzywdzić.... ufff... Biadolenie, wiem. Ale to pewnie strach gdzieś pod skórą siedzi, że nie potrafię odejść, bo przecież musiałabym się wyprowadzić... I właśnie to pytanie, które Ty zadajesz: Od czego zacząć?????
2008.7.31 19:13:50
Miło mi,że odpisałaś.I tak jesteś w lepszej sytuacji niż ja,ponieważ związałaś się z kimś.Uwierz mi,ale na możliwości zawarcia dobrej tez znajomości,nie mogłam narzekać,ale nigdy męża nie zdradziłam,pomimo rozłąki,bo tak właśnie myślałam jak Ty teraz.Zrobiło mi się żal mojego męża,nie potrafiłam go zranić,chociaż on nie raz mnie zdradził.Kiedy ktoś proponował mi spotkanie,czasami nawet nowe życie we dwoje,wówczas pojawiła się jakaś nieuzasadniona litość nad moim mężem.I wiesz co,dzisiaj tak bardzo żałuję,że go nigdy nie zdradziłam.Chciałam być dobrą żoną i matką,w zamian za co otrzymałam i otrzymuję same upokorzenia.Jestem jednak pełna optymizmu,że na pewno w końcu wezmę rozwód,nie widzę już dla nas przyszłości,jak ja nie lubię nawet jego obecności,rozmów z nim itp.Jak to męczy i stresuje.Nie ma sensu taki związek.
Właśnie dobrze Mia,że masz nowego partnera,nie jesteś sama.Ja gdybym miała dzisiaj kogoś,na pewno łatwiej byłoby mi podjąć decyzję o rozwodzie.Nie miej zatem wyrzutów sumienia.Twój i mój mąż nie mają wyrzutów sumienia,że nas upokarzają.Więc czego się spodziewają,na pewno nie miłości.
Przecież zasłużyłaś sobie na to szczęście bez obawy,prawda?Pozdrawiam Ciebie serdecznie.Jak chcesz więcej napisać,mogę podać nr.gg.Myślę,że się odezwiesz.
2008.7.31 22:1:9
Kiedyś go bardzo kochałam,ale im dłużej wyjeżdżał tym było gorzej,aż w końcu uczucia wygasły.mój nr, GG 13395810.Może będzie Ci też łatwiej jak napiszesz.Najlepiej wieczorem,bo pracuję.Pozdrawiam.
2008.8.4 20:35:25
Ja również myślę o rozwodzie jednak paraliżuje mnie strach przed tym, co będzie. Z mężem jestem 17 lat po ślubie zaszłam w ciąże wiec był i ślub przez lata mąż decydował o wszystkim sam, co kupił to jadłyśmy, musiałam nawet pytać czy mogę wyjść do koleżanki w towarzystwie tez musiałam siedzieć cicho albo uważać na to, co mowie, bo On zaraz się denerwował, że swoja rozmowa ośmieszam jego.
Przez lata przypominał mi ze wziął mnie do domu tak jak stałam ze nie miałam nic i on musi się ze mną męczyć musze się prosić o każdy grosz córka tez, gdy postanowił zmienić miejsce zamieszkania i wrócić do swoich stron musiałyśmy z nim iść zgodziłam się na ten wyjazd, bo myślałam ze cos się zmieni nie zmieniło się a nawet jest gorzej On jest na emeryturze znalazł sobie prace w sklepie ja rozchorowałam się na kręgosłup (miałam operacje) i musiałam zrezygnować z pracy prawie całymi dniami nie rozmawiamy ze sobą a jak już to zazwyczaj kończy się to wrzaskami córka tez nie potrafi się z nim dogadać bo On lubi poniżać ludzi obrażać nie przebierał w słowach nawet do niej źle się odnosił np "twoje problemy mnie g.... obchodzą" "jesteś gruba jak świnia" ja w domu nie mam praw przez okres kiedy pracowałam musiałam oddawać mu swoja wypłatę a on sam decydował ile będzie dla mnie a ile do domu teraz jestem na zasiłku chorobowym z którego odliczył sobie za leki i to ze mnie wiózł do szpitala trochę się tego nazbierało bo to tylko część przykładów a ja już nie mam siły żyć w takim związku śpimy osobno bo już nawet nie umiałabym dzielić z nim łóżka czuje się nic nie warta i boję się że po rozwodzie nie poradzę sobie ze swoja chorobą i codziennymi trudnościami zaczynając tak wszystko od zera
2008.8.5 18:51:21
Po co meza prosisz o rozwod?Tak sie liczysz zjego zdaniem?I kto powiedział ,że trzeba mieszkać jakis czas oddzielnie ,żeby dostac rozwód...Nie prawda ,sama jestem po rozwodzie ,mieszkałam z mężem,wniosłam sprawę do sądu,jak sie dowiedział(dostał wezwanie) to sie wściekl i na rozprawy nie przychodzil.Dodaję ,że nie chcialam orzekania o winie (choć mnie ŚWINIA zdradzał)bo zależało mi żeby nie przęciągać.Trafilam jednak na życzliwą sędzinę ,która sama pod wpływem moich zeznań orzekla winę męża-bo juz na sprawach go nie bylo.Nie mialam adwokata,jestem wolna -a On?Zyczę mu jak najgorzej ,choć jest ojcem moich dzieci ,narobil ytle problemów ,że pewno do końca dni będe go pamietać.Do góry głowa!!!
2008.8.8 16:13:1
Cześć... ja też chcę się rozwieść... jestem dwa lata po ślubie... mamy dziecko... a ja już nie chcę być z nim... mam dosyć upokarzania mnie... wyzywania, że zamnkie mnie w zakładzie psychiatrycznym... a przegiął dopiero jak wracaliśmy z wakacji... 800 m od domu moich rodziców powiedział, że nie pojedziemy tam... nie moge jemu tego wybaczyć... bo to nie pierwszy raz jak nie pozwala moim rodzicom widzieć małego... a na dodatek mnie tez szntażuje... że w tygodniu nie będę jego widywała... to jest jakaś paranoja.
2008.8.31 17:53:7
...ja jestem przeszło 5 lat po ślubie i mamy synka,ale typa mam dość!...zawsze musiałam sie ze wszystkiego tłumaczyc,przez 5 lat nie pracowałam i kasą On rządził mi dawał 20 - 30 zł. na tydzien bo na co mi wiecej,kto dzwonił ,po co czy ja gdzies dzwoniłam i jak długo niby napoczątku niewinne pytania takie poprostu z ciekawości ale z czasem miałam dość,tymbardziej żę np.listonosz zaczęsto przychodził a moze w sklepie kogos widziałam ...teraz pracuje nie daje mu sie rozliczac z pieniędzy,juz sie tak nie tłumacze i zaczeło sie:( od roku ze sobą nie sypiamy,poprostu nie moge...chce odejsc od Niego ale ON nie zgadza sie na to abym wzieła ze sobą dziecko,że jak zabiore synka to mnie zniszczy i moją rodzine,której od zawsze sie czepiał bo niby z mamusią mam tajemnice i ciągne tylko do mamusi,a zaznacze że co niedziele jeździlismy do Jego mamy na obiad ...tak niemal przez 5 lat...boje sie strasznie ale musze odejść,pozatym poznałam kogoś( a wcale zadnych znajomości nie szukałam),ale boje sie o synka,bo wiem że będzie zabierał mi go siłą,chciałm dogadac sie i abysmy dzielili sie opieka troche czsu u mnie a np.na weekendy lub jak bedzie miał wolne to u Niego,nie chce mu utrudniac kontaktu z dzieckiem bo wkoncu jest jego ojcem ...ale juz nie moim mężem,bynajmniej tak czuje....a On chce mnie zniszczyc mimo iz nie wie że jest ktos jeszcze,a jak sie dowie...dopiero mi sie zacznie:(
2008.9.6 18:29:36
Hej Dziewczyny czytając to co piszecie jest mi trochę lepiej na duchu ponieważ też chce się rozwieść po trzech latach małżeństwa lecz razem byliśmy 12 lat poznałam męża jako małolata a on był starszy i "mądrzejszy" tak mi się wydawało po latach wszystko jest rutyną ja musiałam wyjeżdżać zarabiać a on zawsze mi przypominał że z g.... mnie wyrwał i niczym nie jestem bez niego niestety pojawił się "Trzeci" w którym zakochałam się po uszy chciałam zostawić męża itp. niestety mąż zaczął walczyć w imię jego "miłości" wydzwaniał straszył więc wszystko się rozpadło rok czasu żyłam okłamując samą siebie że jest mi dobrze itp. ale czegoś brakowało a najgorsze jest sobie samej coś wmawiać :( nie mówiąc o jakiś zbliżeniach z nim bo to było straszne:( tak więc po roku czasu spotkałam "trzeciego" serce zabiło od razu jak szalone u niego tak samo wszytko było dla mnie jasne nie mogę tak tkwić nie dlatego że chce ułożyć sobie z kimś innym tylko nie chce dalej żyć w kłamstwie nie wiem jak będzie może być ciężko bo chce się usamodzielnić nie liczyć na nikogo (trzeciego) żeby potem nie bolało lepiej mieć dobre niespodzianki:0 tego też mnie życie nauczyło:) teraz jadę z mężem na wczasy które już parę miesięcy temu opłaciliśmy a potem Uciekam bo wiem że rozmowa z nim nic nie da nie chce słuchać żalu ani złości niestety tak czasami bywa ale nie jestem honorowa więc uciekam Dziewczyny proszę napiszcie co o tym wszystkim myślicie Prosze Pozdrawiam aaa zapomniałam dodać że dzieci nie mam :)
2008.9.16 0:34:43
Witam. Ja jestem 2,5 roku po slubie. Jestem troszke w innej sytuacji.Jeszcze nie powiedzialam kategorycznego slowa: odchodze!, ale wiem ze w najblizszym czasie tak sie stanie.Coraz czesciej mysle o tym, zeby odejsc od meza. Nie chce zmarnowac sobie kilku lat zycia, dla czlowieka ktory nie liczy sie z moim zdaniem. Nie moge powiedziec, ze nie kocham meza, pomimo tego ze on nie zasluguje na moja milosc. Mowi ze mnie kocha i mysli ze to slowo wystarczy bo nie ma nawet ochoty ze mna porozmawiac, a widzimy sie wlasciwie wieczorami.Nie tak wyobrazam sobie moje zycie. Dla mnie te slowa niewiele znacza bo gdyby kochal to inaczej by mnie traktowal. Jednak przejde to twojej sprawy. Widze, ze ty juz podjelas decyzje dlatego rob wszystko zeby zeby rozwiazac ten problem jak najbardziej pozytywnie dla ciebie i twoich dzieci. Wytlumacz mezowi, ze wiesz ze wasz zwiazek nie ma przyszlosci wiec po co sie meczyc, a przy okazji dzieci ucierpia na tym gorzej niz wy sami.
Jestem jednym z takich dzieci, ktore wychowywalo sie w takim domu gdzie rodzice latami zwlekali ze sprawa rozwodu.Dlatego
jezeli czujesz sie zle w tym zwiazku to zakoncz to, bo taki nijaki zwiazek prowadzi do nikad. Fakt, macie dzieci, ale one bardziej na tym ucierpia zyjac w takiej rodzinie niz wychowujac sie z matka. A twoj maz nie moze ci zabronic, jezeli jestes pewna ze chcesz odejsc od niego. Zloz sprawe o rozwod i czekaj co bedzie dalej. I zycze ci powodzenia.
2008.9.17 21:56:19
WITAM WAS .JESTEM PO ŚLUBIE 17 LAT .NA POCZĄTKU BYŁO FAJNIE ALE ON SIE ZMIENIŁ NIE DO POZNANIA .PO PIERWSZE NARZUCIŁ MI I DZIECIOM SWOJĄ RELIGIE ,WYMAGAŁ ODEMNIE I OD DZIECI UCZĘSZCZANIA NA SPOTKANIA I STOSOWANIE RAD KTÓRYCH TA RELIGIA WYMAGA .NA POCZĄTKU BYŁO DORZE ALE OKAZAŁO SIE ŻE TO SAME PODŁOŚCI .DZIECI SIE ZBUNTOWAŁY ALE I TAK NIE MAJĄ NIC DO GADANIA .PO ZA TYM ON SAM SIĘ NIE STOSUJĘ DO TEGO CO NAM KARZE .MNIE TRAKTUJE JAK ŚMIECIA .OSTATNIO TROCHĘ PRZYTYŁAM TO NIE WOLNO MI JEŚĆ PRZY NIM BO MÓWI MI ŻE BĘDE GRUBA O BRZYDKA (JEST TO BARDZO PRZYKRE)OD ROKU OKROPNIE PIJE I PRZEPUSZCZA WSZYSTKIE PIENIĄŻKI .MAMY KUPE DŁUGÓW .MAM TEGO ŻYCIA W ZAKŁAMANIU DOSYĆ ALE BOJĘ SIE ŻE SOBIĘ NIE PORADZĘ .CZEKAM NA WASZE RADY .ACHA ZARAZ JADĘ DO SĄDU ZAPYTAĆ JAK WYGLĄDA SPRAWA ROZWODU ALE NIE WIEM CZEGO SIĘ DOWIEM .BOJĘ SIE I POZDRAWIAM
2008.9.22 10:35:28
Witam powyżej opisałam moją historie wiem że nie powinnam ale chciałabym żeby ktoś napisał mi co o tym wszystkim myśli, ponieważ ja nie wiem jak do mojego problemu podejdzie osoba postronna :) z góry bardzo dziękuje za odpowiedz pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie
2008.11.13 22:59:58
Mamy dwoje dzieci (10 i 5lat), po ślubie 12.... i od kilku lat próbuję się uwolnic z tego toksycznego zwiazku. Ja mu kawę na ławę, że chcę rozwodu.... i/lub poważnej rozmowy, a on jak zwykle, że nie wie o co mi chodzi, że pewnie znów mam depresję i że ( nie pracuję już 5 lat) najlepiej jak do roboty pójdę to mi głupoty z głowy wyjdą. Tak więc nie ma jak to szacunek po latach. Nie jestm idealną matką i żoną. Ja nie pracowałam ... bo On, jego kariera no i dziecko... poza tym kolejne przeprowadzki. Teraz już miarka się przebrała. Czuję się jak ostatnie g...o. I to wszystko dzięki niemu i sobie. Dlaczego ja na to sobie pozwoliłam? Jestem obrzydliwie nerwowa i faktycznie popadam w depresję, a mój mąż wysyła mnie ( tylko mnie) do psychiatry... bo powinnam się leczyć. Nienawidzę go! I moim zdaniem nazbierałam już tyle żalu w sobie, że tylko rozwód. Boję się tylko, że dzieci i rodzina znienawidzą mnie za to. Wszyscy się ode mnie odwrócą ... bo jestem pieprzoną egoistką ( jak twierdzi mój mąż).
Pytanie do Was skąd brać na to wszystko się. Jak walczyć o siebie i swoją godność kiedy inni nic nie widzą i nic nie wiedzą, bo Ty sama wszystko ukrywałaś? Poza tym on mnie straszy, że mi nie odda dzieci... i znów mną manipuluje po mistrzowsku. I wtedy myślę, że uciczka jest najlepszym wyjściem... ale znów jak zostawię dzieci ... to jestem wyrodną matką. Często myślę, że nie ma wyjścia z tego zaklętego kręgu.
2008.12.1 20:4:55
Witam Ciebie Zofio nawet nie wiesz jak bardzo Ciebie rozumiem ja opisałam moją historie powyżej możesz przeczytać jak chcesz jest troszkę inna mianowicie ja nie mam dzieci i też chciałam uciekać ale strach jest wielki przyznaje mam momenty że nie widzę żadnej przyszłości jak na razie wegetuje co dalej nie wiem. Strasznie zazdroszczę kobietom które to potrafiły i udało im się:) oraz że mieli osobę ( partnera) który potrafi się rozstać bo mój nie jak mówię że nie kocham to za chwilkę by mi nieba uchylił bylebym tego tematu nie poruszała lub szuka mi ludzi (lekarze, księża ,rodzina) z którymi mogłabym porozmawiać i może ktoś mnie skłoni do mądrości bo ja teraz głupieje jego zdaniem. Nie ważne są moje uczucia ważne że jemu jest ze mną dobrze i koniec no i aby ludzie nie gadali bo to też ważne a jak ja coś powiem czego chce to jestem egoistką. Mam 26 lat i od 2 lat tak się meczę odejść czy nie odejść:( Ale Zofio wiem jedno czas działa nam na niekorzyść i trzeba ryzykować bo co to za życie przy boku kogoś kogo nie za bardzo lubisz nawet wegetacja ale drugie pytanie jak pozyskać siły też niestety nie wiem:( A pamiętaj że dzieci w pierwszej kolejności zostają z Matką :) Pozdrawiam Zofio
2008.12.1 23:38:31
Betti... tak dokładnie, w jego oczach jestem "głuptasem", który nie wie czego chce.... A poza tym to "my" nieodbiegamy od normy wszyscy przechodzą kryzysy i tyle. Kiedy próbuję z nim porozmawiać i uzmysłowić czego dotyczy "ten mój kryzys" ... on ucieka od tematu, a na koniec słyszę " Uspokój się, minie Ci".
Betti moim zdaniem to Ty masz szanse... co ja mówię duże szanse normalnie to rozwiązać. Ja mam zbyt "dłuuugi ogon" ... Tak, żałuję, że nie skończyłam tego wcześniej, ale myślałam, że życie nas zmieni i jakoś to będzie. Poza tym kochałam go. Teraz szanuję w nim tylko ojca moich dzieci, całej reszty nienawidzę.To inny człowiek. I już teraz rozumiem jak facet mówi o żonie "wredna baba".... ja taka jestem i dopóki nic z tym nie zrobię tak będzie.
2008.12.2 19:4:42
Zofio bardzo dziękuje za Twoje zdanie pewnie wiesz że w takich sytuacjach fajnie jest posłuchać rady kogoś:))) A jak czytam Twoją wypowiedz to jak bym swoją sytuacje widziała "Minie ci" słyszę często że mi odpierdziela i on biedny musi to przeczekać lub opowiada mi wiecznie o kobietach które odeszły i na kolanach po jakimś czasie wracały lub też "pamiętaj Księcia z bajki wyginęli jak dinozaury" wiec czekam nie wiem na co . Żałuje że dwa lata temu tego nie zrobiła a szczerze mówiąc planuję się raz spakować i uciec bo inaczej to będzie sie tak ciągnąć w nieskończoność tylko najgorsze są realia. Samotna kobieta w PL bez mieszkania nie wiem czy da rade i będę musiała wyjechać do niemiec tam żyje się lepiej wiem bo pracowałam tam 6 lat i najgorzej się boje że rodzinę tu zastawie mamę i rodzeństwo z drugiej strony to nie koniec świata no i tak debatuje:) Ja też jestem jędzą itp staram się a i tak nie pozwoli odejść. Ja myślę że Twoje dzieci nie są aż tak malutkie żeby odejść wiem również że nie będzie łatwo Tobie:( samemu u nas w kraju jest ciężko ale wyobraź sobie że za parę lat będziemy takimi "Sucharkami" bez emocji bo przeżyliśmy życie gdzieś obok dzieci pójdą w Świat i co wtedy ...... nie wiem.... chciałabym żeby mój sobie kobitkę jakąś znalazł a tu nic jak na złość... Pozdrawiam Ciebie Zofio i czekam na parę słów od Ciebie:)
2008.12.4 23:47:40
Jestem 5 lat po slubie, myślałam że to będzie udany związek ale się pomyliłam. Mąż lubi wypić, często wraca pijany z pracy, przez to stracił prawo jazdy po wypadku naszym nowym autem którym nie zdązylam się nacieszyć. Byłam słaba jeśli chodzi o wcześniejsze zostawienie go po prostu szantażował mnie. I może bym musiała dalej tak żyć, ale w marcu byłam w sanatorium z córką i poznałam wspaniałego faceta. Był dla mnie jak kolega potem jak przyjaciel a przed powrotem jak brat. Córka też go polubiła. Myślałam że to tylko będzie przelotna znajomość, ale po powrocie do domu odezwał sie na GG i dopiero żeśmy się zgadali co i jak i zaczeliśmy się spotykać. Do męża już nic nie czuję od pół roku żyjemy każdy w swoim pokoju. Dawałam mu zawsze "ostatnią" szanse ale to tylko pomagało na tydzień. Skończyło się, nawet koleżanki są po mojej stronie bo wiedzą jaką mam sytuację w domu. Teraz poczuł się bardzo zagrożony, wścieka się jak się do wiedział znowu częściej pije. Ale wie że chcę się rozwieść. Co z tego że mamy córkę 4 letnią, jak ona też woli jechać do wujka na weckend niż jechać z "tatusiem" do teściowej. Mojego "przyjaciela" znam na tyle że wiem jaką stanowi dla mnie wartość. Jest też po rozwodzie, jego żona nie mogła mieć dzieci, zdecydowali się na adopcję i po podpisaniu papierów poszła do innego, zależało jej tylko na podpisaniu papierów. Wiem że jak nic nie zrobię to stracę szansę na inne życie. Nie wiem jak mam postąpić jak doprowadzić do rozwodu, chciałabym na porozumienie stron ale wiem że mąż się będzie buntować. Mieszka z nami moja mama i wie jaka jest sytuacja, i bardzo lubi jak przyjeżdża mój "przyjaciel".
2008.12.16 11:0:34
Witam Wszystkie Dziewczyny!
Chcę się z Wami podzielić też moim przypadkiem. Historia jest bardzo podobna. Jesteśmy razem 10 lat, na początku była wielka miłość przynajmniej z mojej strony. Dziecko pojawiło się 5 lat temu. I od tego momentu zaczął się koszmar. Nie możemy się dogadać totalnie w żadnej sprawie. On robi ze mnie wariatkę a ja mam dość jego ciągłej nieobecności w domu. Miłość ulatywała rok za rokiem i jest tak ,że każde z nas ma osobne sprawy i osobne łóż?a. Nie akceptuję jego zachowań ani poglądów, sytuację pogarsza fakt,że właściwie jestem na jego utrzymaniu. Nie mogę dysponować moimi pieniędzmi,które jeszcze przed ślubem ulokowałam w pewną wspólną inwestycję.
Powiedziałam mu po jakiejś awanturze,że chcę rozwodu, on na to że rozwodu mi nie da, a jeżeli tak , to zabierze mi dziecko.Boje się go, wiem że jest w stanie to zrobić. Ostatnią rzeczą, której bym chciała, jest zrobienie krzywdy mojemu dziecku. Więc co, mam czekać w obłudzie 10 lat aż będzie większe?
Wsparcia z zewnątrz nie mam u nikogo. Ostatnio usłyszałam od mamy, kobiety wykształconej, słowa
"no przecież cię nie bije". I z tego powodu mam tkwić w chorym związku? Jestem z facetem dokładnie takim samy jak mój ojciec, mama całe życie cierpiała i płakała po nocach. Żyją z ojcem osobno w jednym domu, kiedy matka przechodzi koło ojca, on pod nosem mruczy przekleństwa. Powieliłam jej los, co będzie lepsze dla mojej córki, życie na siłę z mężczyzną którego się nie kocha czy rozwód? Boję się, boję się że wszyscy będą przeciwko mnie, tego chyba boje się najbardziej.
2008.12.21 13:27:35
Ulla przeczytaj moja historie i wyciagnij wnioski chcesz wiedziec wiecej to podaj mi nr GG lub cos podobnego to porozmawiamy, ja dostalam druga szanse i jej nie zmarnuje
2008.12.21 23:30:59
wlasnie zlozylam pozew o rozwod...o kilka lat za pozno.Bylam matka samotnie wychowujaca dziecko.Ojciec corki wyjechal zaraz po jej urodzeniu. Gdy miala 2.5 roku poznalam swojego meza. Bylam zakochana w nim po uszy,wydawalo mi sie ze nadajemy na tych samych falach. Zaszlam w ciaze,oboje chcielismy tego dziecka,to nie byl przypadek. Gdy maly mial juz 1.5 roku dopiero zdecydowalismy sie na slub. Nic nie wskazywalo na to,ze wszystko obroci sie o 360st.Zaraz po slubie wyprowadzilismy sie w jego strony. Po dwoch tygodniach dostalam pierwsze lanie. W sumie,to do dzisiaj nie wiem za co. Byla przy tym cala jego rodzina,byl grill itp. Pierwszy raz widzialam go naprawde pijanego. Ciagle mnie obserwowal i wkoncu,tak z niczego kazal mi isc spac.Gdy powiedzialam,zebysmy jeszcze chwile zostali wpadl w szal. Wygladalam jak po wypadku.... Pozniej juz szlo z gorki.Zly humor-manto,jedno slowo nie po jego mysli-manto...Nie mialam prawa miec swojego zdania...Wracal z ''jednego'' piwa,to zamykal drzwi,zabieral klucze i manto.... W swojej miejscowosci mialam mieszkanie,ktore udostepnilam siostrze. Ale wstyd mi bylo wrocic. Wstyd,ze znowu nie wyszlo,ze drugie dziecko z kims innym i znowu zostalam sama... Mam powazne problemy z kregoslupem ale to ja pracowalam...do samej operacji,on prowadzal wozek...Miesiac po niej,nie moglam jeszcze chodzic a jak odmowilam mu lozka,to ciagal mnie za nogi....i zgwalcil.... Namowilam go na wyjazd do Holandii,bo ponoc tam nie bylo dla niego pracy. Zalatwilam mu wszystko..nawet pieniadze...zeby tylko sie go pozbyc z domu...Wyjechal..w kwietniu...A ja w czerwcu sie spakowalam i wrocilam z dziecmi do siebie. Dalam mu jeszcze jedna szanse,bo myslalam ze tutaj bedzie inaczej,ze bedzie sie bal. Zameldowalam go tymczasowo,bo ,myslalam,ze w kazdej chwili bede go mogla wymeldowac...Niestety,prawo sie zmienilo. Fakt.Jak przyjezdzal nie uderzyl mnie ani razu ale czesto slyszalam wyzwiska pod swoim adresem,nawet przez telefon. Wkoncu powiedzialam mu o rozwodzie...no i sie zaczelo szantazowanie. Ze jak mu zabiore malego to mnie zniszczy,ze nasle na mnie ludzi,wynajmnie kogos zeby mnie sledzil i ze tak mu gowno zrobie,bo nie mam dowodow i sie stad nie wymelduje. Przez tydzien chodzil za mna krok w krok i meczyl psychicznie. Nie wytrzymalam. tym razem to ja go pobilam. Byl oczywiscie pijany,nie byl u siebie i bal sie oddac.dostalam szalu....Ale wezwalam policje...Trafilam na bardzo wporzadku facetow. Opowiedzialam o wszystkim co bylo,jak sprawa wyglada i go troche postraszyli wyrokami. kazali mi przyjsc na drugi dzien zlozyc zeznania i to oni zaloza mu sprawe karna. Powiedzialam mu,ze nie pojde jak sam sie wymelduje. Zrobil to za dwa dni.Od lutego mam spokoj.!!! Nie biore orzekania o winie,bo chce miec to za soba jak najszybciej. On zgadza sie na wszystko,zebym tylko nic nie mowila. Dogadalismy sie nawet co do alimentow. Teraz wiem,ze zyje....ODDYCHAM!!!!!!!!!!!!!!!!!! Corka nie chce go widziec wogole,a maly....Maly zawsze byl oczkim w jego glowie...Wiem ze nie zrobi mu krzywdy i nie zabraniam mu kontaktow.Nie jestem msciwa. Dziewczyny...Nie odwlekajcie tej decyzji zbyt dlugo,bo mozecie stac sie wrakiem.....!! POWODZENIA...
2009.1.9 2:35:27
Ulla to jest ich tylko glupie zastraszanie,bo wiedza ze sie boimy i bedziemy siedziec na tylkach. Moj tez mnie straszyl jak mogl i czym mogl. Wyobrazalam sobie wszystko,ze bedzie mnie nachodzil,ze bedzie podchodzil pod przedszkole,wszystkie mozliwe ekstremalne sytuacje. I siedzialam przy nim.... A teraz mam juz sprawe w sadzie i jest zupelnie inaczej.... Jest bardzo malutki i ucichl jak mysz. To on sie mnie pyta kiedy moze zabrac malego do siebie i CZY moze... STRACH MA WIELKIE OCZY!!! I GLOWA DO GORY.....
2009.1.9 2:47:21
tez chce sie rozwiesc - jestem po slubie dwa tygodnie i czuje sie jak w klatce , dusze sieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee. kurcze jak zylismy 3 lata pod jednym dachem to nic mi nie bylo, a teraz czuje sie jak w jakims matrixie
2009.1.19 13:29:11
proszę was o radę,mam dwójkę dzieci 6 i 7 lat,z mężem jestem 9 lat,ja nigdy nie pracowalam,jestem na utrzymaniu męża,myślę że już nadeszła pora żeby odejść ponieważ nie mam sił walczyć o rodzinę.mąż jest kierowcą tira,jeżdzi po calej polsce czasem za granicę,kiedys pod wplywem alkoholu mnie zbił i przyznal sie że korzysta z usług seksualnych za pieniadze,zdarzyło sie mu to kilka razy.ja go nadal kochalam ,wybaczylam ale nie zapomnialam bo myslalam ze jak zobaczy ze z nim bede nadal to sie zmieni.jednak to nic nie dalo,zaczęły się znajomosci z innymi dziewczynami,po kryjomu sprawdzalam jego kieszenie ,jego telefon i znajdowalam sms od kobiet oraz czasami rachunki za kwiaty i różne upominki.plakalam co noc i placze do dzis bo nic sie nie zmienilo ale dzieci go kochają i jestem gotowa dla nich walczyc i budzic sie co rano.moi i jego rodzice o niczym nie wiedzą nic nikomu nie powiedzialam bo mi wstyd ale czasem nie mam sil naprawdę a chce życ dla dzieci bo są moja jedyna radoscią.jestem bardzo słaba psychicznie ale wiem jedno że nie chce dzielic już zycia z tym czlowiekiem.chcę wniesc sprawe o rozwod ale slyszalam ze taki wniosek kosztuje 600zl.druga sprawa to taka ze nie mam swiadków bo wszystko trzymam w czterech scianach i myslę że w sądzie mąż by sie wszystkiego wyparł i wtedy wrocimy do domu i bedzie jeszcze gorzej.jestem bezradna
2009.1.21 21:8:13
Witam. Wspólczuję Waszym sytuacją. Niektóre przypominają moją. Mam trójkę małych dzieci. Mój mąż większość czasu spędza w pracy a później na piwku z kolegami. Mam wrażenie jakbym już była rozwódką bo go wiecznie nie ma. Wiecznie się kłóciliśmy bo mi nie odpowiada jego zachowanie. Ale to jak grochem o ścianę. Od pewnego czasu zamilkłam, przestaliśmy ze sobą rozmawiać, zamkłam się w sobie przed nim. Zrobiłam sobie za i przeciw i większość argumentów jest przeciw naszemu związku. On potrafi mnie tylko poniżyć, upokorzyć itp. Ale nie mam odwagi podjąć rozmowy o rozstaniu, żal mi dzieci. Nie potrafię!!! Między nami wszystko wygasło, mam już go dość. Gdyby odszedł poczułabym wolność psychiczną, bo jestem wykończona. Jak Wy to robicie, skąd ta odwaga żeby złożyć wniosek rozwodowy i pójść do przodu. Nauczcie mnie jak to się robi? Prosze !!! Jestem już kłębkiem nerwów i na skraju jakiegoś wykończenia psychicznego.......
2009.2.2 23:58:23
WITAM RADA JEST TAKA A POCO TRULAS MU GLOWE I DALAS MU SIE ZAKOCHAC W TOBIE MIEC DZIECI KIEDYS BYL DOBRY TERAZ JUSZ ROZWOD CHCESZ? TO NIE JEST MOJIM ZDANIEM DOBRY POMYSL BO DZIECI BARDZO CIERPIA DLATEGO ON NIECHCE SIE ROSTAC BO WIEM JAK DZIECI BENDA CIERPIALY MOJIM ZDANIEM NIE JESTES OKEY DOBRA KOBIETA JA JAK BYM BYL NIM TO BYM CI DAL ROZWOD ODRAZU TAKA KOBIETE CZYMAC W DOMU BEZ MILOSCI WIEDZAC ZE CIE NIE KOCHA NIE WYCZYMAL BYM 5 MINUT DLACZEGO ZNISZCZYC CHCESZ JEGO ZYCIE POCO SIE AGAZOWALAS WOGULE W TO A TERAZ JUZ NIE ?? CHCESZ INEGO NIE KTURA KOBIETA NIE WIE SAMA CZEGO CHCE NIE MYSL ZE JAK ZMIENISZ Z INYM BENDZIE CI LEPIEJ BO TAKIE KOBIETY POTEM MAJA JESZCZE GOZEJ W ZYCIU BO DOSIEGA JE BOZA KARA BO ROBI ZA DUZO PSZYKROSCI DZIECIA I JEMU TEZ MOJIM ZDANIEM JESTES NIE FER KOBIETA HONOR NIE MA DUZO KOBIET POWODZENIA ZYCZE ,,,,
2009.2.5 1:46:13
A ja jestem w innej sytuacji niz wy drogie panie. Mój facet jest od 8 lat żonaty. Po 3 latach małżeństwa żona go zdradziła i odszedł od niej. Jednak nie rozwiódł się z nią bo ona nie zgadza się na to. Mają ośmioletniego syna, który mimo młodego wieku doskonale sobie zdaje sprawę z tego że jego rodzice nigdy nie będą razem. Od półtora roku jesteśmy razem, wiem że on mnie kocha i ja kocham jego. Jednak on boi się rozwodu. Twierdzi że skoro ona nie wyraża zgody na rozwód to on go nie dostanie. Na nic moje tłumaczenia że mają długoletni rozpad pożycia małżeńskiego, na nic moje tłumaczenia po konsultacji z adwokatem że mam racje, on twierdzi że nie i koniec. Jak mam go przekonać że jest inaczej? Zerwałam, postawiłam warunek, albo rozwód albo koniec z nami, ale niechce go stracić. Dzwoni, pisze ale nie potrafie go przekonać żeby się rozwiódł. On nie potrafisię przyznać do tego że się myli w tej kwestii, że to ja mam racje. Poradzcie jak mam go przekonać, jak mu wytłumaczyć że nie da się zbudowac normalnego związku jeśli on nie ma rozwodu.
2009.3.1 11:5:32
witam.
Mam 23 lat żoń jestem od 2,5roku ,moje mażżeństwo to koszmar...przez pierwszy rok meszkaliśmy osobno(studjowałam),byłam w tedy wciąży.Niewiedziałam co sie dzieje zmężem amąż imprezował na maksa ćpał piłi itp..po urodzeniu dziecka wróciłam do domu;wtedy zauważyłam że mezowi,,odbiło,,wrzeszczał ponocach zachowywał sie jak schizofremik częst wnocy uciekałam z dzieckiem z pokoju po namawianiu i grozeniu maz zgodził sie na detoks i terapie było dobrze przez pewien czas,ale terzmieszkamy sami onznowu zaczoł cpać,pić,jest kelnerem wiec w domu go wogle niema nierozmawiamy tylko siekłucimy i wyzywami..tylko cojakis zcas jest dobrze ,a seks wogle niesprawia mi pzryjemnosc ,chce sie rozwięć,ale coś mnie ztrymuje chce być wolna niewiem jak to zrobić.On ciagle bredzi ze mniek ocha zazwyczaj jak cos chce..:-(
2009.3.1 17:55:12
od czego mam zaczac.jak poznalalm meza bylam mloda on starszy i to sporo,inponowalo mi to bo naprawde to madry czlowiek.bylam bardzo zakochana robilam wszystko dla niego wrecz latalam dookola niego,i tak nastapilo przyzwyczajenie,zgadzalam sie na wszystko bo mi to napoczatku nie przeszkadzalo bo wiem ze chcial dobrze.ale z czsem wszystko sie zmienilo bo stawalam sie coraz starsza i mialam wiecej dopowiedzenia.potem raz oberwalam a jak raz to i drugi wizwiska cos okropnego.ja nigdy w tak podly sposob go nie traktowalam.jeszcze gorzej bylo po urodzeniu naszej corki.zakochalam sie w moim aniolku.przewrocila mi zycie dogory nogami ale kocham ja zato.mezowi przeszkadzal fakt ze zajmoje sie tyko dzidzia ale nie poteafilam inaczej.bylo coraz gorzej czeste klotnie bicia.nie moglam miec swojego zdania zawsze wiedzial lepiej.jak robilam nie tak jak chcial to bylo zle.moj maz ma ciezki charakter ciezko bylo mi do tego sie przyznac.nie szanoje nikogo sory prawie nikogo zawsze twierdzi ze otaczaja go sami debile.juz nie wiem co mam zeobic nie moge sie z nim dogadac nie kocham go laczy nas pasja wspolna praca w tym jest nam dobrze ale w malzenstwie to poraszka,nie jestem szczesliwa ale boje podjac jaka kolwiek decyzje bo moge zalowac a powrotu nie bedzie
2009.3.8 16:14:43
dalam sie manipolowac,choc nie zawsze bylo zle ale mam wrazenie ze z czasem wszyszlo najaw ze mamy rozne charaktery,ja staram sie szanowac ludzi dogadac sie z nimi zyc w zgodzie,on jest inny jak nie jest po jego mysli to jest zle,nie lubi mojej rodziny moja mama raz stanela w mojej obronie bo byla przy klotni to potraktowal ja tak samo jak mnie.zero szacunku choc moja mama byla sawsze dobra dla niego a ze sama przeszla pieklo ztata to nie mogla patrzec na to jak mnie traktoje.jak sie klocimy wieczorami nie patrzy na to ze corka spi nawet potrafi mnie walnac przyniej,teraz jestesmy po kolejnej awantorze ale juz pogodzeni wiem ze sie stara ale mi sie juz nie chce bo peklo cos wemnie obawiwam sie ze na zawsze.maz zarzuca mi obojetnasc wobec niego nie widzi pzyczyn mojego zachowania,nie wiem co mam robic jest to cholernie trodne wiem ze jak bym sie postarala to bylo by dobrze ale nie chce mi sie bo odebral mi ta milosc jaka czolam kiedys do niego
2009.3.8 16:32:8
Poradzcie proszę motam się z myślami. Jesteśmy po ślubie prawie 5 lat mamy małego synka 7 miesięcy i wszystko się psuje. To był mój wybawiciel jak byłam w takim długim toksycznym bez przyszłości związku. Wydawał się być księciem z bajki na białymm koniu. I było dobrze jakiś czas. Ale ogromne róznice charakteru i temperamentu (dodam jest obcokrajowcem) spowodowały, że oddalamy się od siebie. Teraz jest już wszystko, brak szacunku, ciągłe kłótnie, wyzwiska, uderzenia jak zabraknie już słow i jest coraz częściej tak i coraz gorzej. Jest mi tak niedobrze jak jest blisko mnie, pocą mi się ręce, boli mnie żołądek i odczuwam ogromny żal na przemian z wściekłością pytam się "dlaczego??" Przecież mogło by być tak pięknie jeśli tylko i tu cała lista moich wyobrazęń, oczekiwań względem wspólnego życia. A on ty mnie nie doceniasz, tylko krytykujesz i takie tam, nie da sobie nic powiedzieć. Nie obchodza go moje uczucia, ból emocjonalny. Myślałam, że jak pojawi się długo oczekiwane dziecko to będzie super a tak tylko wyliczanki ile to on już zrobił, pomógł i w ogóle.....
Nie mam się komu wyżalić i nie chcę rozwodu ze względu na dziecko i to,że to by był mój drugi nie udany związek a tak chciałam mieć ślub tylko z tym jednym na całe życie i szczerze nie wiem dlaczego sprawy się tak mogą zmienić on twierdzi, że mnie kocha ale to są tylko słowa jak czytałam już u kogos wyżej i nice więcej.... Co robić......
Ściskam wszystkich mocno,
Jola
2009.3.23 18:54:25
Witam.jestem po ślubie 5 lat,dwuch synów,nie mieszkamy razem od 2 lat,chce wziąść rozwód ale jak zacząć?jakie papiery trzeba mieć?jak napisaC pozew o ożeczeniu winy?co będzie mnie czekało?boje sie jak cholera!on jest pijakiem i brudasem no i maminsynkiem.jego matka to jędza straszna.moja rodzina nie chce zeznawac w mojej sprawie,nie mam kogo pozwać na światka.alimenty juz mi przyznano.mam innego partnera,nie mam pieniedzy na adwokata,gdzie sie zgłosic by mieć darmowego obrońce?pomórzcie proszę.
2009.3.25 15:45:12
Pozew o rozwód z orzekaniem lub ,bez orzekania znajdziesz w internecie bez problemu ,do tego potrzebne Ci dokumenty takie jak odpis aktu urodzenia dzieci i odpis aktu małżeństwa , takie dokumenty zanosisz do Sądu i to wszystko czekasz na powiadomienie z Sadu kiedy bedzie rozprawa rozwodowa , nie ma sie co bać , ona trwa tylko 20 minut, a adwokat to do czego Ci jest potrzebny , trzeba umiec walczyć o swoje .Gdybys miała świadka to rozwód na pierwszej sprawie , kiedy nie bedziesz go miała to sprawy moga sie przedłużyć .
2009.3.26 9:0:9
Witam serdecznie.
Jestem mezatka 27 lat,mam chorego psychicznie meza,zachorowal ponad 12 lat temu,gdy zaczynam temat pod tytulem rozwod to slysze kategoryczne nie! a malo tego caly czas mnie straszy,ze sie bedzie rozwodzil dlugimi latami tak jak jego matka.Nie wiem co mam robic,dzieci sa juz dorosle kazde poszlo w swoja strone i zostalam sama na 100 m kwadratowych wraz z mezem,rowniez bardzo zalezy mi na sprzedazy mieszkania poniewaz nie jest nam takie duze potrzebne do szczescia,oczywiscie nie wyraza na to zgody rowniez.
Co mam robic?!
Z tego co wiem rozwody z osobami chorymi psychicznie sa bardzo ciezie i ciagna sie latami nawet do lat 12.Jestem juz bardzo zmeczona i chciala bym chociaz zamienic mieszkanie na mniejsze.
Z gory bardzo dziekuje za kazda odpowiedz.
2009.4.5 16:51:46
Uważam że jesteś perfidną nieczułą kobietą , która oszukiwała kogoś przez 17 lat i byłas z kimś tylko dlatego , by sobie pomuc , i wykozystywałaś czyjąś niewiedze , więc odejdz od niego później niż wcale. I najlepiej znajdz sobie kogoć na zastępstwo , ponieważ nie dasz sobie rady sama ze sobą , takie jak ty nauczone sa życia żerującego na komś ,
2009.4.5 22:41:35
Moj drogi Panie.
To ja od kilkunastu lat utrzymuje dom i meza a wlasciwie od kad zachorowal poniewaz stracil prace przez chorobe i wszystko co odtrzymal na odchodne z pracy to przepuscil a na tamte czasy byly to ogromne pieniadze ! Nie wiesz jakie jest moje zycie wiec lepiej nie pisz! Nigdy na nikim nie zerowalam,cale zycie ciezko pracuje a to co mamy najcenniejsze czyli mieszkanie dostalismy od moich pradziadkow,on zeniac sie ze mna byl goly i wesoly.Na chwile obecna ma rente i z tej renty zostaje mu okragle 0 poniewaz w swoich atakach nabral kredytow na kolosalne sumy i to ja jeszcze pomagam mu je splacac! Zawsze bylam kochajaca zona i puki moglam i mialam wplyw to walczylam o jego zdrowie, co chwila zmienialam lekarzy na lepszych poniewaz maz nie chcial lykac tabletek,oszukiwal ze bierze,mieciac-dwa i nawroty choroby byly spowrotem widoczne i coraz gorsze,wartosciowe rzeczy z domu ladowaly na smietniku,po nocach z dziecmi nie spalismy i kursowalismy dom-smietnik,smietnik-dom.Mam prawo byc zmeczona tym co sie dzieje w moim zyciu a Ty jesli nie masz pojecia o schizofrenii paranoidalnej to sobie poczytaj najpierw a potem sie wypowiadaj.
2009.4.6 16:11:37
Jestem w szoku, że aż tyle historii jest podobnych do mojej. Jestem z mężem od 10 lat, od 6 lat jesteśmy małżeństwem Mamy dwoje dzieci, 6 letnią córkę i malutkiego synka. Wiele się spodziewałam po narodzinach małego, ale niestety idylla trwała tylko miesiąc, później wszystko wróciło do normy. Najgorzej jest jak mąż się napije, coraz częściej mnie wyzywa, krzyczy na starszą córkę, wydaję jej rozkazy.Rok temu przechodziliśmy poważny kryzys, wtedy nie odeszłam, a było blisko, mąż przeprosił (a robi to baaardzo rzadko), przysłał kwiaty, myślałam, że wszystko się zmieni, zaszłam w drugą ciążę, kupiliśmy dom...Podobnie jak wielu nie chce słyszeć o rozwodzie, straszy, że nie odda mi dzieci. Dodam, że próbowałam go zaciągnąć na terapię rodzinną, nic z tego, on uważa że nie ma problemu, że to moje paranoje, nie umiem już z nim rozmawiać. Całymi wieczorami nic do siebie nie mówimy. Z tego co wyczytałam najlepiej aby udowodnić stały rozpad związku przez rok nie mieszkać ze sobą, a co zrobić jeżeli on nie chce się wyprowadzić? Przecież nie pójdę z dziećmi na bruk?
2009.5.10 8:17:31
WITAM:)A JA MAM JESZCZE CALKIEM INNA OPOWIESC:JESTEM JUZ Z MOIM MEZEM 8 LAT;MAMY WSPANIALE DWIE DZIEWCZYNKI:6,5i 18 MIESIECY.DOPIERO NIEDAWNO OTWORZYLAM MOJE OCZY:NIEWIEDZIALAM ZE CZLOWIEK MOZE BYC AZ TAKI ZASLEPIONY MILOSCIA!NIE PRZYCHODZIL NA NOCY (SPOTYKAL SIE Z KOLEGAMI)NIEPOWIEM NIE ZDRADZIL MNIE: WIEM O TYM.ALE ZA TO PZREGRYWAL PIENIADZE W HAZARCIE.JA NIE PRACUJE WIEC JESTEM ZALEZNA O NIEGO:ALE WLASNIE ZAUWAZYLAM ZE NIE MAM MOJEJ KARTY EC ANI PIENIEDZY W PORTWELU.WIEC POSTANOWILAM ZE WEZME ROZWOD TYLKO Z TEGO POWODU,ALE MUSZE MYSLEC O MOICH DZIECIACH.ONE SA DLA MNIE NAJWAZNIEJSZE.NIEPOWIEM ON NIE CHODZIL TAM CZESTO ALE OSTATNIO POGORSZYLO SIE,I NIEWIEM CO MAM TERAZ ZROBIC?
2009.5.13 21:1:45
Polakow juz olewam! "Egzotyczni" partnerzy stabilniejsi w uczuciach sa! Za ich geny mi przekazane alimentow bym nie chciala grosza chocbym z glodu miala pasc razem z dzieciakiem!
Mam Szadima teraz z Azji! Żaden polak go w łóżku nie przebije! Pracowity jest! Nie pije i nie ćpa! Dowcipny, opiekuńczy i tolerancyjny! Na Polaków nawet nie spojrzę już! Myslimy o rozrodzie, a kazdy polak pod00pczyc se tylko chcial ,. . . driny bstawial i mamil malzenstwem!
Kiedyś miałam Keneta z RPA! Wspaniały długi żylasty penis i muskularne ciało! Perfekcyjne BMI i 193 cm wzrostu! Istny ogier!
Z Polakami nigdy bym genów nie zmieszała! Rodacy nasi tylko by pornole na necie ogladali, mecze i piwo pili albo ciezsze trunki!
2009.5.15 17:37:5
witam. Jestem w podobnej sytuacji, chcę rozwieść się z mężem, ale mieszkamy razem. Przerażają mnie wypowiedzi, że aby sie rozwieść trzeba mieszkać oddzielnie. To jakaś paranoja. My mamy mieszkanie na kredyt, wie nie mam zamiaru sie nigdzie wyprowadzać. Nic nas z mężem nieLączy od ponad dwóch lat, wcześniej przebywał trzy lata za granicą. Wrócił w listopadzie ubiegłego roku. Jedyne co nas łączy to dziecko i kredyt mieszkaniowy. Błagam, pomóżcie, bo jestem zdesperowana. Mąż zgadza się na rozwód bez orzekania o winie
2009.5.18 9:1:33
małgosiu nie musicie mieszkać oddzielnie, o nic sie nie martw ja jestem po rozwodzie juz 5 lat bałam sie tak jak ty ale to nic srasznego, składaj pozew bez obaw.
Pozdrawiam Gośka
2009.5.18 9:9:17
Twój mąż po prostu stosuje wobec ciebie przemoc psychiczną..Wynika to z tego,że sam jest niepewny swojej wartości i maskuje to żle traktując ciebie.Jest to absolunie niedozwolone .Jak powiesz to wszystko w sadzie to dostaniesz rozwód i alimenty na siebie(o alimenty musisz wystąpic we wniosku rozwodowym)Musisz liczyc się z tym,ze mąż będzie Cię zniechęcał do rozwodu i kombinowal,żeby rozwodu nie było.Nie zniechecaj się i nie poddawaj.Powodzenia.
2009.5.31 20:13:23
Ehh , no kazdego szkoda , dziwek jednak nie , a wiec cierp suko . Ciesz sie ze oddychasz , sluz swojemu panu i badz wdzieczna ze pozwala ci zyc sciero . Pozdrawiam .
2009.6.1 0:5:34
Cześć ja też myślę o rozwodzie ,jesteśmy 8 lat po ślubie mamy 2 dzieci jedno własne drugie w rodzinie zastępczej,ale ten zwjązek nie jest normalny,nie tak sobie wyobrażałam własną rodzinę ja już tak dłużej nie mogę poradzcie co mam robić?
2009.6.2 18:41:20
chce sie rozwieść bo mój mąż pije codziennie - nie zeby bił i poniżał ale pije i mi to przeszkadza nic nie mozna nigdy zrobic bo on zawsze jest po piwku albo dwoch i zawsze jakis zakrecony.nie powiem pracuje w miare ok zarabia ale cóż z tego jak jest cholernie rozżutny i nigdy nic nie mozna zrobić do tego sa moi rodzice nic nigdy nikomu z nich wszystkich nie pasuje a ja w srodku miedzy nimi wszystkimi ja juz dluzej nie daje rady oni mnie niszcza wewnetrznie psychicznie i wszyscy uwazaja ze oni sa wporzadku a ja zła fakt napewno nie jestem idealna ale wariatka tez nie jestem.mam 2letnie dziecko mieszkamy u moich rodzicow chciałabym sie rozwiesc dostawac alimenty i wyniesc sie z tego domu poki jeszcze normalnie funkcjonuje moja psychika
BŁAGAM POMÓŻCIE mi doradzcie od czego zaczac co zrobic jesli wy mi nie pomzecie to pewnie niedługo zamkna mnie w psychiatryku
BŁAGAM o pomoc jakies namiary jak i gdzie to zrobic jestem z okolic Kielc
Pozdrawiam i zgóry dziekuje
Licze na szyki odpis bo nie wiem jak długo wytrzymam!!!!!!
PixiPixi:-((
2009.8.5 9:19:5
jakbym czytała samą siebie... jestem w 4-letnim związku, po ślubie dopiero 16 miesięcy... po miesiacu znajomasci zaszlam w ciążę i tylko dlatego trwam do dziś w tym związku... żałuję, że zgodziłam się na ślub, myślałam, że tak trzeba, zwłaszcza, że jego rodzina nalegała, fakt, ma wspaniałą rodzinę... ale kiedyś jej zabraknie, zostanie mi tylko ON i co wtedy? pustka... zapomniałam o tym co kocha łam, co jest dla mnie ważne, jestem niedowartościowana i przygnębiona, niedawno jeszcze płakałam do poduszki, żyć mi się nie chciało... a mam dopiero 24 lata, nie chce czekać i marnowac najlepszych lat zycia chce sie rozwiesc nie chce robic zadnych problemow chce bysmy pozostali w dobrym kontakcie ze wzgledu na dziecko tylko chce zyc inaczej w zgodzie z sama soba znow smiac sie i robic to co kocham przeciez szczesliwa mama to szczesliwe dziecko a tymczasem jestem poirytowana nic mi sie nie chce... nie ma radosci we m,nie... powoli zbieram sily od paru lat na to by odejsc w tym momencie mysle ze dam rade tylko boje sie tego calego zamieszania w sadzie przy rodzinie... brak mi wsparcia... i wiary w siebie... w to ze zycie moze byc piekne... ze moje zycie zalezy ode mnie... mamy to na co sie godzimy...
2009.8.14 11:21:11
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?