Forum prawne

Chcemy oddać dziecko, które adoptowaliśmy - forum prawne

Witam forumowiczów,

otóż mam takie pytanie. Wraz z żoną adoptowaliśmy dziecko 1,5 roku temu, ośmioletniego chłopca. Nie radzimy sobie z nim i chcielibyśmy zrzec się adopcji. Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, jak się to robi? Pozdrawiam

Odpowiedzi w temacie: Chcemy oddać dziecko, które adoptowaliśmy (28)

Boże, jak można!! Najpierw ktoś decyduje się na dziecko, a potem je oddaje jak samochód do komisu!! Może trzeba było pomyśleć kiedy braliście to dziecko?

Rzeczywiście nie wygląda to dobrze jak ktoś się decyduje na adopcję a potem chce się jej zrzec. Przecież gdyby problemy wychowawcze dotyczyły dziecka biologicznego rodzice nigdzie nie chcieliby go oddawać tylko próbowaliby mu pomóc. A rodzice adopcyjni chyba wyobrazili sobie, że dostaną dziecko idealne a jak im się przestanie podobać to oddadzą. Z drugiej strony nie wiadomo na czym polegają te problemy z dzieckiem. Trudno oceniać nie znając faktów.

A czy ktoś wie, bo ja jestem laikiem, czy prawo w jakikolwiek sposób może ukarać takie osoby, które oddają swoje dzieci, tzn. te które adoptowali wcześniej? Wydaje mi się że to powinno być jakoś uregulowane, albo może jakieś lepsze badania psychologiczne przyszłych rodziców, żeby potem nie dochodziło do takich sytuacji....

Zdaje się, że prawo nie ustala tego typu kar... zresztą trudno byłoby orzekać w takich sytuacjach, czasami po prostu musimy polegać na dobrej woli ludzi i na ich poczuciu odpowiedzialności... Nie należy zbyt pochopnie oceniać.

Też nie słyszałam o karach. Jednakże ja jestem ostrożna w ocenianiu ludzi w takich przypadkach, ponieważ po prostu nie wiemy, co się stało, że rodzice adopcyjni myślą o rozwiązaniu adopcji. Jedno jest pewne - jeśli adoptujemy dziecko to nie oczekujmy, że będzie różowo i cudownie. Od koleżanki, która pracowała w pomocy społecznej, wiem, że takie dzieci borykają się z silnymi problemami emocjonalnymi i bardzo trudno adaptują się w nowej rodzinie.

Dokładnie, wydaje mi się, że nasz system jest niedoskonały pod tym względem. Może należy lepiej przygotowywać rodziców i dzieci, aby mogli sobie w tych sytuacjach radzić? Najgorsze jest to, że i tak zawsze cierpi dziecko.

Co z was za ludzie, zdecydowaliście się na dziecko, a teraz chcecie je oddać. Chłopiec się do was przyzwyczaił, a wy tak po prostu postanowiliście je zwrócić jak rzecz bo nie umiecie sobie z nim poradzić. Powinniście się zastanowić nad swoim zachowanie.

Nie zawsze wszystko co jest różowe pozostaje różowym kolorem. Łatwo jest kogiś potępić gdy się tę osobe zna tylko z pytań lub ich wypowiedzi.
znajomi moich rodziców adoptowali troje dzieci 6,8 i 10 lat prawie 25 lat temu. Dziś nie mają żadnych kontaktów. Obecnie ja z dziewczyną i moimi rodzicami im pomagamy. 2 z adoptowanych dzieci, próbowało wielokrotnie ich okradać a nawet raz chcieli ich pozbawić życia. Całe szczęście że mają monitoring a my mieszkamy 50m od nich!
Też składają o unieważnienie adopcji.
Niedawno (stosunkowo) dowiedzieli się że FAS jest powodem większości ich problemów. 25 lat temu nikt nic o tym nie wiedział! Dopuki istnieje możliwość dziedziczenia, tak długo będą w niebezpieczeństwie.

Mam zawodowo do czynienia z takimi dziećmi i niestety większość dzieci obecnie oddawanych do adopcji pochodzi z TOTALNEJ patologii. Wiele osób pracujących w ośrodkach adopcyjnych nie chce mówić tej brzydkiej prawdy przyszłym rodzicom adopcyjnym i roztacza przed nimi sielankową wizję jak już za chwilę staną się wspaniałą rodziną z adoptowanym synkiem czy córeczką. Przykre jest to kiedy tacy rodzice odkrywają, że ich wymarzona córeczka czy synek jest zachwiana/y emocjonalnie, kradnie, jest agresywna/y etc. i nie ma w nim nic z obiecywanej idylli.
Nie oceniałabym i nie wieszałabym pochopnie "psów" na rodzicach którzy chcą się zrzec adopcji - bardzo często jest tak, że to oni są pokrzywdzeni a nie dziecko, są pokrzywdzeni ponieważ ośrodek adopcyjny nie powinien przekazywać do adopcji dzieci z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi lub wręcz psychicznymi - takie dzieci najpierw powinny być poddane terapii aby być przygotowanym do życia w społeczeństwie a dopiero później powinny być przekazywane do adopcji.
W naszej polskiej rzeczywistości dziecko po prostu trafia do rodziców adopcyjnych i to przede wszystkim rodzice adopcyjni przechodzą przez sito (przygotowanie, testy psychologiczne etc.) A nikt nie sprawdza czy w druga strona czyli dziecko, jest w ogóle gotowe do tej adopcji, czy nie ma problemów behawioralnych z którymi dwójka przyszłych rodziców sobie po prostu nie poradzi.
Poza tym, wiele osób tutaj lubi podnosić argument, że " biologicznego dziecka by przecież nie oddali a adopcyjnego chcą się pozbyć jak niechcianej zabawki". Otóż biologiczne dziecko prawdopodobnie nie byłoby aż tak zaburzone jak dziecko adoptowane ponieważ nie przeszłoby przez to całe piekło przez które wcześniej czasem przechodzą dzieci które zostały rodzicom biologicznym odebrane (w Polsce naprawdę trzeba sobie zasłużyć na odebranie praw rodzicielskich i wierzcie mi, że takie dzieci często przeszły przez piekło alkoholizmu, narkomani etc. przed zabraniem ich od biologicznych rodziców a to z kolei mocno rzutuje na ich zdrowie psychiczne i emocjonalne).

Dlatego jestem za aborcja koniec kropka tez zostałam adoptowana jako noworodek nie pochodziłam z patologii odnalazłam matkę biologiczna utrzymywała kontakt 8 lat ale zawsze czułam się ta gorsza własnych dzieci się nie oddaje lepiej dokonać aborcji gdybym nie istniała nie zmartwilabym się po prostu by mnie nie bylo

ktoś napisał "i tak zawsze cierpi dziecko"..niestety nie tylko cierpi dziecko, cierpią też inni, rodzina, rodzeństwo nauczyciele w szkole i inne dzieci....po latach zajmowania się zawodowo dziećmi w rodzinie zastępczej stwierdzam ze stała stanowczością- niektóre z nich nie nadają się do życia w rodzinie, nawet przy ogromnych nakładach opiekuńczych i leczniczych...czasami trzeba wybrać dobro innych, stwarzać im warunki rozwojowe i szansę na lepsze życie i przede wszytkim aby nie cierpieli przez zaburzenia takich dzieci.

mamo zastepcza

Masz absolutnie racje. My po adoptowaniu 2 chlopcow w wieku 6 i 9 lat przezylismy pieklo. Z kradziezami biciem i molestowaniem naszej biologicznej corki. Zaraz jak tylko chlopcy skonczyli 18 lat zostali wyprowadzeni na swoje. Aby miec swiety spokuj, kupilismy kazdemu po mieszkaniu ktore na dodatek umeblowalismy. Nachodzili nas jeszcze pare lat wiec przeowadzilismy sie do innego miasta. Cale szczescie! Bylo to 10 lat temu. Wreszcie mamy spokuj.

NIE ADOPTUJCIE DZIECI, najpierw idziecie do adwokata , prawnika dowiecie się wszystkiego, środki adpcyjne nie mówią prawdy.

Ludzie nie adoptujcie dzieci, to jest największy błąd w zyciu. Stracicie zdrowie, swój dorobek życia i spokój. My przeżywamy koszmar, Ośrodki adopcyjne nie mówią całe prawdy.

Prawda, łatwo każdemu krzyczeć o nieodpowiedzialnych rodzicach adopcyjnych jak się nie zna prawdy. A najwięcej zawsze krzyczą ci, co takich problemów nigdy nie mieli, tacy są ekspertami od wszystkiego. Miałam dwie cudowne córki, ich ojciec był totalną patologią, a ja jak idiotka wierzyłam (i wiele lat tak to wyglądało) że udało mi się "wyciszyć" złe geny. Zostały adoptowane przez mojego obecnego męża, a potem - potem zaczęło się nasze piekło. Wylazł "tatuś" w całej krasie! Mąż aktualnie złożył wniosek o rozwiązanie przysposobienia, a ja pomogę mu jak tylko będzie to możliwe. Ja, ich matka! Nie wstydzę się, bo po tym co nam zrobiły, sama chętnie bym się ich pozbyła. Niestety, nie mogę...

Mój przysposobiony syn od 4 lat ( okres dorastania) zachowuje się tragicznie. Pije,pali, nie uczy się. Ciągle są wezwania do szkoły i nagany dyrektora. Choruje na cukrzycę, jaskrę. Ma FAS o czym przed adopcją zapewniano mnie,że z pewnością jego to nie dotyczy. Od rozpoczęcia się okresu dorastania mam w domu potwora. Najczęściej czegoś żąda. Z byle powodu wpada we wściekłość i zwraca się do mnie szmato, suko, zamknij mordę, zamknij ryj.Ostatnio rzucił mną o ścianę, zabrał kluczyki od auta i pod wpływem alkoholu jeździł po osiedlu. Potem groził samobójstwem, nie pierwszy raz zresztą. Nie chce się leczyć, nikogo nie słucha. Nie mówcie mi, że rozwiązanie adopcji jest okrutne, też tak kiedyś myślałam. Moje życie przypomina horror. Mam wrażenie, że dzieci oddane do adopcji są popsute. To dzieci alkoholików i mętów. Genów niestety nie oszukasz.

Niestety sama doświadczm takej przykrej rzeczy jak agresja , wyzwiska itp. Dziecko adoptowaliśmy gdy miało 4 lata jest z nami już 7 lat. A od roku zaczeło się prawdziwe piekło którego się nie spodziewaliśmy. Dalej walczymy z córką ciągłe wizyty u psychologa, psychiatry lecz niestety bez współpracy dziecka, ciągle my jesteśmy obwiniani o wszystko.

Mam też w domu taki horror, piekło to za mało powiedziane, chociaż tam nie byłam. Wagary, kradzież, koleżanki, koledzy, szantaż w tym najgorszy to emocjonalny. Kto zatem kocha my rodzice czy dziecko. Ja mam dość, mąż już dawno wysiadł emocjonalnie i nie tylko. Co dalej, na razie czekamy na propozycję z ośrodka adopcyjnego o umieszczeniu w ośrodku wychowawczym. Pewnie to i tak nic nie zmieni, tam będzie lepiej wyszkolona. Jeszcze nie wiem jaka cena i czy nas będzie stać. koszmar

Adoptowaliśmy z mężem dwójkę dzieci chłopca lat 6 i dziewczynkę 4 lata.
Z obojgiem są problemy.Koszmar. Żałuję tej decyzji.
Największy z synem - wyzwiska(ty gruba świnio, pizdo, kurwo są na porządku dziennym), nie chce się uczyć, ciągłe nagany wychowawcy i dyrektora. Są sprawy w sądzie i nadzór kuratora. Jestemy na skraju wytrzymałości nerwowej. A najgorsze to jest to, że to my- rodzice wychodzimy z tego jako kaci "biednego" dziecka - bo każemy mu robić lekcje, sprzątać pokój i kulturalnie odzywać się do innych. Lata terapii indywidualnej i grupowej, dziennego oddziału psychiatrycznego nic nie dają. W tej chwili jedzie do MOS. Zobaczymy czy to coś da. Chociaż wątpię pewno wróci jeszcze gorszy, ale my będziemy mieli chociaż parę dni oddechu.
Dzieciak ma typowe objawy RAD- zaburzenia więzi. Potrafi manipulować i skłócać ludzi ze sobą. Proszę poczytajcie sobie na ten temat. Jeśli ktoś wie jak to można leczyć to proszę o wiadomość na forum.
A najgorsze to to, że córka zaczyna brać z niego przykład. KOSZMAR. Nie chce mi się żyć.

Ja niestety również należę do rodziców adopcyjnych. Zostałam sama z 9 letnim tyranem i 3 letnią córką. Właśnie walczę z myślą o rozwiązaniu adopcji. Szukałam dla syna ośrodka, w którym sam byłby bezpieczny. Od lat walczyłam, terapie, lekarze, terapeuci. W oczach środowiska jestem potworem, bo wychowałam "potwora". Na głowie stawałam, żeby zapewnić dziecku zrównoważony rozwój, dbałam o jego zdrowie i uczucia. Zabierałam na sanki, narty, basen, dużo robiliśmy razem. Udawałam konia, łaskotałam i kochałam ogromnie. A teraz nic nie zostało. Jedynie siniaki i rany na moim ciele i przeogromny strach. Strach o córkę, strach o bezpieczeństwo nas. Kiedy zapuka policja do drzwi. W ostatnim ośrodku Pani dyrektor mnie uspokoiła,ze zawsze będę na celu mojego syna i to ja i moja córka będziemy te najgorsze i to my będziemy obrywać najbardziej, bo on nas najbardziej kocha. I kochani krytycy, obyście nigdy nie przeżyli nawet części tego, co my przeżywamy. I mnie też jak innym rodzicom adopcyjnym nie chce się już żyć, albo bardziej nie mam siły.

tez mam 3 adoptowanych dzieci 6,5,3 latka dwoch chlopcow i corke .BeaTka najstarsza i tu jest problem ,corka caly czas pyskuje jest krnabna wobec nas.Chlopcy sa naprawde super.grzeczni kochaja nas .Acorka wiecznie robi nam na zlosc.naprawde niemam juz sily.niewiem co robic.B.jest zazdrosna o braci,chociaz my staramy sie traktowac wszystkich tak samo.wszystkim parom doradzam adoptowac dzieci jak najmniejsze.i nie z domu dziecka tylko z pogotowia opiekunczego.tam gdzie jest niewiecej jak 3 dzieci.Mam tez duzo znajomych ktorzy adoptowali dzieci,tez maja podobne problemy ,ale z najstarszymi dziecmi,wiec jest nas duzo,ciekawe czy mozna wydziedziczyc po przez testament notarialnie.prosze o odpowiedz.

Witam mam dokladnie taki sam problem jak mamusia,nie mamy z zona juz sily,ale co mozna zrobic jak sie od dziecka uslyszy ,nie jestes moim tata,brak slow co sie dzieje po adopcji.

Oceniać decyzji nie powinno się, tym bardziej bez dokładnej znajomości sytuacji. Myślę, że lepiej oddać dziecko, może trafi w przyszłości na nową rodzinę wobec której będzie się zachowywać "inaczej", lepiej.
Moja sytuacja:
Będąc doroslą dowiedziałam się, że jestem adoptowana. Na początku był szok. Nie próbowałam i nie próbuje szukać biologicznych rodziców. Mam swoich, którzy mnie wychowali i całe życie psowiecili mi. Jestem z nimi związana silna więzią. Nie myślę, że mogłabym mieć innych. To nie takie trudne :)

Czy jest może ktoś, kto byl adoptowany i z perspektywy czasu może napisać, jakim był dzieckiem? Mam dwoje od ponad 10 lat, dziś mają 11 i 13 lat, daję miłość, moj czas, opiekę, mają wszystko, terapie, prywatna szkole, wakacje i nie doceniają. Niszczą rzeczy, corka okrada mnie, syn pyskuje. Nie wiem, czy gdyby to były rodzone dzieci inaczej ocenialabym sytuację? Czy miałabym więcej cierpliwosci? Czuję się wykorzystywana i jestem znerwicowana.chcę dla nich jak najlepiej Ale może "normalne" matki tez tak mają?

Witam. Niestety u mnie jest coraz gorzej. Syn jest już w MOS i będzie kolejną sprawie w sądzie. A najgorsze jest to że na złą drogę sprowadza corke. Jak sam powiedział przyjeżdża do domu na weekendy aby się wyszalec.
Coraz poważniej myślimy z mężem o zerwaniu adopcji. Mamy dość.

Powiem tak, jesteście potworami a nie rodzicami. Wzięliście dzieci, które traktujecie jak zabawki. Widzicie tylko winę i problem w dzieciach. Wymawiacie dzieciom, że są z patologicznych domów, więc na pewno jest to ich wina, że się źle zachowują. A może tak spójrzcie na siebie? Jacy wy byliście dla nich? Zacznę od tego, że wasze oceny tych dzieci są podłe. Wpisy, że dziecko pyskuje, kradnie a wy chcecie oddać dziecko, to jest jakaś totalna paranoja. Część z was pisze nawet o takich niby złych dzieciach już w wieku 7 -9 lat. Czy nie rozminęły się przypadkiem wasze oczekiwania z prawdziwym życiem? Czy uważacie, że przez to że dziecko klnie czy kradnie można go oddać? Wyrzucić jak psa? Ja kradłam, paliłam, piłam, wyzywałam, swoją matkę. A jaki był tego powód? Mam napisać cały elaborat teraz, jak ona mnie traktowała? Jak mnie poniżała, jak czasem zaglądała do kieliszka, jak mnie lała pasem, jak mnie wyzywała? Mam wymieniać dalej? Jest tego tyle, że to co przeżyłam z matką biologiczną odkąd w zasadzie pamiętam, było koszmarem. Wszyscy z was mówią, my byliśmy święci. Tak samo mówi moja matka do dziś! Mam 32 lata, własne dziecko, a moja matka jest osobą toksyczną i to nie tylko moje zdanie, to jest potwór. Ale ona nigdy nie powie, że była jakakolwiek jej wina! Mam normalną rodzinę, męża, córkę, skończyłam studia jak byłam już po ślubie. To moja matka robiła ze mnie osobę którą byłam. Jak piła, mówiła że przecież każdy pije. Jak mnie lała, mówiła że powinnam jeszcze bardziej dostać. Mam znajomą, która adoptowała dziecko, to jak ona tą dziewczynkę traktuje to jest koszmar nad koszmary! Wyrzuca ją z pokoju, dwulatkę, musztruje, wprowadza chory rygor. Jak ta mała będzie miała kilka lat więcej zacznie matkę wyzywać i słusznie! To będzie reakcja dziecka prawidłowa, obronna! Tylko że ta cała MATKA, nie uważa, że cokolwiek źle robi temu dziecku, ma się za świętą, tak jak wy się macie za świętych! A ilu z was pije? Ilu z was się zachowuje apodyktycznie do dziecka? ilu z was poniżało dziecko, wyzywało, stosowało terror i przemoc choćby psychiczną. Odpowiecie, no skąd! Nikt! Wy jesteście świętsi od Matki Boskiej! Tak jak traktujecie dzieci tak one was traktują. Sama wiem jak ludzie traktują dzieci, a wy jako że to nie wasze biologiczne dzieci, to pojęcia nie macie o uczuciu i więzi. I na koniec, biologiczne dzieci też klną, wyzywają, kradną ale normalny rodzic swojego dziecka nie oddaje jak psa! Wy też święci nie byliście i nie jesteście. Za duży egoizm jest w was, żeby się przyznać do swoich wad, a małe dziecko potrzebuje jedynie miłości i zajęcia się nim i szacunku! Jak tego nie ma jest bunt i słusznie!

Jeszcze kilka kwestii które poruszę, biorąc pod uwagę wasze żale. Piszecie, że dziecko kradnie? No a odpowiedzcie mi teraz, dlaczego wasze dziecko kradnie? Kradnie się wtedy, jak się czegoś nie ma, więc dlaczego nie zapewniacie dzieciom lepszych ciuchów, kosmetyków czy jedzenia? Powiecie może, że kradnie papierosy, że kradnie alkohol, będziecie kłamać, żeby siebie wybielić, że niby adoptowane dziecko ma taki raj z wami, ma wszystko. Bzdura. Jak kradłam kiedykolwiek to były to rzeczy do ubrania, kosmetyki itp. Nie miałam tego bo moja matka mi tego nie zapewniała. Była matką biologiczną co prawda i całe życie ona mnie wychowywała, nie byłam adoptowana. Ale ona nigdy na nic nie miała, znaczy miała na papierosy, piwo, wódkę do drinka. Na to miała. Ale dla mnie na buty to nigdy. Miałam chodzić w butach po kimś, albo zjechanych z kilku zim. Kradłam, ale dlaczego? Dziecko nie chce być śmieciem, nie chce wyglądać i czuć się jak śmieć. Nie chce być gorszy niż rówieśnicy. Więc pytam was, dlaczego wasze dzieci kradną? Dlaczego wasze dzieci dopuszczają się kradzieży? Znaczy, że im czegoś brakuje. Bo sory, jak ktoś mówi, że kradnie 9 latek to nie uwierzę że piwo czy fajki. Kradnie słodycze, kradnie ciuchy, jakieś zabawki, ale nie papierosy. Nie piszcie bajek o sobie, że jesteście tacy poszkodowani. Że dajecie wszystko dzieciom i miłość i pieniądze i dobre życie, a one takie niewdzięczne. Wy sami w to nie wierzycie, ale piszecie tutaj, żeby się we własnym sumieniu probować rozgrzeszyć. Chcecie tutaj na forum usłyszeć słowa ,, otuchy,, od osób, które was nie znają i widzą tylko jednostronnie, to co chcecie napisać, ale wiadomo że o sobie źle nie powiecie! Niszczycie życie tym dzieciom, jesteście egoistami. Wzięliście zabawkę, małe fajne dzieci, a później jak już zabawka dorosła to trzeba wyrzucić na bruk. Tak sie nie postępuje. Zresztą wiem doskonale, że większość rodziców jest patologicznych, czy biologicznych czy nie. Mało które matki są normalnymi dobrymi matkami. Często są rozchwianymi emocjonalnie kobietami, które są egoistkami. Zmieńcie podejście, zacznijcie od siebie. Jeśli dziecko wyzywa szukajcie winy i błędów w sobie. Wiadomo, że napiszecie tutaj na forum, no tak wyzywa mnie! Ale nie napiszecie jacy wy jesteście dla dziecka, jakie wy życie prowadzicie. Chcecie przedstawić siebie od strony ideałów, a ideałów nie ma, więc taka narracja już z góry wiadomo, że jest zmanipulowana i fałszywa. Czasem dziecko jest bardzo trudne, nawet jest małym socjopatą, ale jak się wzięło dziecko to się nie porzuca. Trzeba dziecko kochać, pokazać mu uczucie. Ale większość z was założę się, że traktuje te dzieci jak ta moja znajoma, która adoptowała dziecko i się nad nią psychicznie pastwi. Nie bez powodu nie możecie mieć dzieci, co widać po wpisach. Wy się na rodziców nie nadajecie, te wasze żale są tak niedojrzale i jednostronne i zmanipulowane, że aż głowa boli!

Witam, byliśmy bardzo udanym małżeństwem, nie mieliśmy swoich dzieci, i chcieliśmy adoptować. Adoptowaliśmy 2 dzieci. Po czterech latach chłopiec wykończył nas nerwowo, mając 10 lat mówił że nas pozabija, i dom będzie tylko jego. Baliśmy się chodzić spać. Z dziewczynką nie mieliśmy problemu. Chłopiec Nie wracał ze szkoły do domu, policja go szukała wieczorem po całym mieście. Kradł pieniądze z kościoła, i z domu. Ludzie, przecież my psychicznie się wykańczaliśmy. Postanowiliśmy rozwiązać adopcje. I proszę wszystkich którzy chcą adoptować dzieci. NIE RÓBCIE TEGO. Ośrodki adopcyjne nie mówią całej prawdy. My uważamy że szukają tylko rodzin którzy dobrze zarabiają, każa zawyżać zarobki, te całe nauki i spotkania w osrodkach to tylko pozory. Rodzice biologiczni dzieci żyją. Dowiedzieliśmy się tego od chłopca, który nie chciał być od samego początku u nas, zawsze mówił że chce wrócić do rodziców swoich. W ośrodku tego nam nie powiedzieli. Teraz jesteśmy mądrzejsi, i się dowiedzieliśmy że to jest prawda. radzę tylko nie oddawać dziecka, bo Państwo Polskie zabierze wam cały majątek, takie są przepisy. Musicie wytrzymać az ukończy 18 lat , oby tylko was nie pozabijał. My jesteśmy wykończeni, zmarnowaliśmy sobie tylko życiem ale gdyby ośrodki adopcyjne mówiły tylko PRAWDE, a czemu tego nie mówią

DODAJ POST W TEMACIE

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

Masz inne pytanie do prawnika?

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika