Czy to jego wina? - forum prawne
Jak myślicie czy mam szansę dostać rozwód z winy męża. Mąż zostawił mnie i roczne dziecko. Wyprowadził się na drugi koniec Polski, wymeldował się i podpisał ze mną rozdzielność majątkową (czyli rozkład pożycia nastąpił, nie ma wspólnoty majątkowej) i porzucił pracę. Nie miał żadnych powodów żeby tak postąpić. Dbałam o niego, dom i dziecko. Oboje mieliśmy pracę i własne mieszkanie i samochód ale on stwierdził że jest nieszczęśliwy i że mnie już nie kocha. Moim zdaniem jest po prostu człowiekiem nieodpowiedzialnym. Czy rozkład pożycia nastąpił z jego winy - bo moim zdaniem tak. On oczywiście będzie próbował w sądzie mówić że go nie szanowałam, że mu czegoś tam zabraniałam ale nic konkretnego i nie potrafi tego udowodnić. Opuścił nas bez ważnego powodu.
Odpowiedzi w temacie: Czy to jego wina? (4)
Droga Pani. Mam znajoma, ktora podobnie jak Pani twierdzi, ze byla idealna zona i ze maz opuscil ja bez zadnego powodu (a wlasciwie z powodu innej kobiety). Tymczasem przez cale malzenstwo byla chorobliwie zazrosna i zaborcza, robila awantury za kazdym razem, kiedy maz nie wrocil do domu prosto z pracy, bo kiedy tracila go z oczu czula sie zagrozona. Jak zdarzylo mu sie nie odebrac telefonu, bo np. byl zajety w pracy albo poza zasiegiem sieci, wyzywala go od chujow i zarzucala zdrade. Niechetnie podejmowala prace zarobkowa, bo wszedzie czula sie niedoceniana. Przy tym wydawala fortune na ciuchy, buty i kosmetyki a mezowi zabraniala kupowac obiady w pracy, bo twierdzila, ze ich na to nie stac (kanapka z pasztetem przeciez tez jest ok). W tym samym czasie wydawala po kilkaset zl miesiecznie na rozmowy telefoniczne. Facet nawet nie mial odwagi sie awanturowac, bo szantazowala go ciaglym zlym samopoczuciem. Byla absolutnie uzalezniona od swoich rodzicow. Jej maz nie mial nawet nic do powiedzenia w sprawie wyboru szpitala, w ktorym beda rodzic dziecko, bo tesciowa zalatwila to za niego. Nie mogli powiesic lustra w sypialni, bo co na to powiedza rodzice, itp. Proby sprzeciwienia sie tesciowej konczyly sie klotnia z zona. Teraz, kiedy wreszcie sie od niej uwolnil, szantazuje go, ze jezeli nie bedzie tanczyl tak, jak mu zagra, to wiecej nie zobaczy dziecka. Facet placi jej dobrowolnie alimenty na dziecko w wysokosci 1000 zl miesiecznie, a ona i tak ciagle domaga sie wiecej, pomimo, ze sama pracuje i zarabia ok. 2000 zl. Pani Edziu, nie twierdze, ze opisana przeze mnie sytuacja jest u Pani podobna. To tylko przyklad, w jak diametralnym stopniu punkt widzenia zmienia sie w zaleznosci od miejsca siedzenia. Prosze przez chwile sprobowac postawic sie w sytuacji meza i zastanowic sie nad swoja czescia winy. Nie jest latwo zostawic rodzine, wyprowadzic sie z domu i zaczac budowac swoje zycie od poczatku, narazajac sie na potepienie rodziny i srodowiska. Zwlaszcza ze nie ma gwarancji, ze to nowe zycie bedzie lepsze. Czlowiek, ktory sie na to decyduje (wylaczam tu przypadki utraty zdrowia psychicznego) musi sie czuc zdesperowany. Moze w tej chwili nie jest w stanie przypomniec sobie konkretnych zarzutow pod Pani adresem, ale to nie znaczy, ze one nie istnieja. To tylko moze znaczyc, ze one narastaly bardzo powoli, byc moze latami. Na Pani miejscu, zamiast szukac zemsty na mezu, zglosilabym sie na psychoterapie, ktora pomoglaby znalezc odpowiedz na pytanie o Pani oraz meza wine w tym wszystkim. Bedzie to dobre nie tylko ze wzgledu na Pani stosunki z bylym mezem, ale rowniez ze wzgledu na Pani przyszle zwiazki z mezczyznami, a przede wszystkim dla dobra waszego wspolnego dziecka. Pozdrawiam i zycze duzo spokoju i cierpliwosci.
Właśnie o to chodzi, że on odchodząc mówił że wpadł w depresję. Ale uważam że to nie jest powód żeby zostawiać dziecko i wyjeżdżać 600 km od niego, porzucać pracę, mieszkanie i rodzinę. Wówczas jak nas zostawił był jedynym żywicielem rodziny (ja byłam na urlopie wychowawczym i zajmowałam sie dzieckiem) i odważył się rzucić pracę - w dzisiejszych czasach to jest chyba niepoważne.Nigdy nie wydawałam pieniędzy na ciuchy i kosmetyki, zajmowałam się domem, zawsze było posprzątane i ugotowany obiad a dziecko spało jak mąż wracał późno z pracy. Chodzi o to że on nie dorósł do życia w rodzinie, on wybrał "wolność". Teraz nie musi sie martwić żeby zapewnić chleb rodzinie. Nie ma pracy i pieniędzy i mieszka w spartańskich warunkach na jakieś wsi, jak żebrak. Oczywiście teraz zauważył co stracił i chce do nas wrócić ale po tym co nam zrobił to jest niemożliwe. Wiem że trudno w to uwieżyć, że męzczyzna mógł tak postąpić ale n prawdę nie miał powodu.
Bardzo Pani wspolczuje z powodu tego, co Pania spotkalo. Wiele kobiet zalamalaby sie w takiej sytuacji. Jest Pani bardzo dzielna. Wydaje sie, ze zabraklo szczerych rozmow miedzy Wami. Dlaczego maz mial, jak to nazwal - depresje? Nie wiem, jak glebokie byly jego stany depresyjne, ale w pewnych przypadkach jest to przewlekla i bardzo powazna choroba. To, co Pani opisuje wskazuje, ze prawdopodobnie maz potrzebuje pomocy. Rozumiem, ze nie jest Pani w stanie mu pomoc majac malutkie dziecko i prawie zadnych srodkow do zycia. Ja pewnie tez nie potrafilabym drugi raz zaufac mezczyznie, ktory mnie tak ciezko zawiodl. A w koncu bez zaufania zwiazek nie ma sensu. Powinna sie Pani zastanowic, co chce Pani osiagnac zrzucajac wine na niego. Co, jezeli on rzeczywiscie jest chory? Czy mozna wtedy mowic o winie? W stanie depresji ludzie po prostu nie sa zdolni do normalnego funkcjonowania. Zmuszaja sie do kazdej drobnej czynnosci, nawet do wyjscia z domu czy wstania z lozka. Gdyby maz zachorowal, dajmy na to na raka, i nie byl w stanie pracowac, czy wtedy tez pozwalaby go Pani do sadu? Wydaje mi sie, ze zanim podejmie Pani decyzje, warto byloby zapoznac sie z rzeczywistym stanem zdrowia Pani meza. Jezeli wymyslil sobie depresje, zeby uniknac odpowiedzialnosci, to do diabla z nim. Ale jezeli na prawde jest chory, to moze warto pomoc lub chociaz pozwolic mu dojsc do siebie? Pozdrawiam
Chciałam mu pomóc. Jak mi oznajmił że chce odejść to proponowałam mu żebyśmy poszli razem na terapię, żeby pomyślał o dziecku, żebyśmy chociaż dla dziecka spróbowali wszystko odbudować, ale powiedział że nie potrafi że on wie w czym jest problem. Mówił że już mnie nie kocha , że nie czuje się dobrze w tym mieście gdzie mieszkaliśmy, że pracę ma beznadziejną i mieszkanie za ciasne (moim zdaniem własne M-3 w dzisiejszych czasach to luksus). To nie była decyzja pod wpływem chwili, on przez cały tydzień pomału się wyprowadzał, codziennie przychodził zabierać kolejne swoje rzeczy - miał czas żeby się jeszcze rozmyślić. Do dzisiaj mnie za to nie przeprosi. Obecnie pomału staję na nogach , mam pracę i świetnie sobie radzę i nie chcę wracać do tego znów. Nie będę ryzykować że za 2 lata znów by miał mnie zostawić. A winę chcę mu udowodnić tylko i wyłacznie dlatego żeby nie mógł ode mnie żadać alimentów na siebie (on jest bez pracy - i wcale się o nią nie stara z tego co wiem), nie będę płaciła na nieroba któremu ciągle źle.
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?