Forum prawne

Szanse ojca w sądzie. - forum prawne

Witam.
Chciałbym się dowiedzieć jak wyglądają moje szanse w sądzie, żeby otrzymać opiekę nad synem. Konkretnie chodzi mi o ustalenie miejsca zamieszkania syna u mnie. Nie chcę, w żaden sposób ograniczać praw matce czy ograniczać w jakikolwiek sposób jej kontakty z małym, po prostu boję się o niego.
Sprawa przedstawia się następująco. Od jakiś 3 lat nasz związek zaczął się sypać, wielokrotnie odchodziła ode mnie (jakieś 7 razy) zawsze to trwało 1-1,5 miesiąca. Wyprowadzała się 4 krotnie za pierwszym razem odeszła kilka dni przed ślubem. Zabrała małego do matki po 4 tyg wróciła na tydzień i znowu wróciła do matki. Kolejny raz wyprowadziła się sama na jakiś tydzień po tym jak ją wyrzuciłem bo dowiedziałem się, że z kimś się spotyka. Wyprowadziła się bez syna. Za 3 razem wyprowadziła się również z synem do brata ale nie dała rady finansowo i organziacyjnie więc mały więcej czasu spędzał u mnie niż u niej po miesiącu prosiła o kolejną szansę. Oczywiście, ze względu na małego zgodziłem się, bo byłem przekonany, że szans na dziecko nie mam gdyby chciała walczyć. Zwykle to właśnie w ten sposób we mnie uderzała, groziła mi dzieckiem. Przez te 3 ostatnie lata strasznie się zmieniła. Wieczne imprezy, kolesie, koleżanki, praca, spanie popołudniami itp. ale mały miał dom i był bezpieczny bo pilnowałem żeby jej wybryki go zbytnio nie dotknęły. Niestety w ostatnim czasie nie zdołałem go uchronić przed tym. Od pół roku spotykała się ze swoim obecnym partnerem, w tym czasie robiła wszystko, żeby ponownie nasz związek zepsuć. Od września zapisaliśmy syna na treningi piłki nożnej, jeździłem z nim na wszystkie treningi i mecze (ona nie). W październiku oświadczyła, że się rozstajemy. W listopadzie zapytałem co dalej i po naciskaniu przez ponad 2 godziny oświadczyła mi (SMSem), że wyprowadza się. Mężczyzną, z którym zdecydowała się odejść był trener syna od piłki i zarazem ojciec jego przedszkolej miłości. Ma on dwójkę dzieci, był w jednym związku małżeńskim z którego ma 13 letniego syna, którego porzucił jak się urodził i odszedł do młodszej kobiety z którą teraz ma 5 letnią córkę, którą porzucił dla mojej eks-partnerki. Ma on 43 lata (matka mojego dziecka 24). W tym samym dniu odbierając małego z przedszkola spotkałem mamę Oliwki (czyli partnerkę tego gościa). Ona podejrzewała ich romans już od lipca ale to zignorowała bo to nie był jego pierwszy romans. On jednak nie spodziewał się takiego obrotu spraw.

W dniu kiedy mi to powiedziała wyprowadziła się. Powiedziała, że mam mieć małego na wszystkie weekendy od piątku do niedzieli i że mogę go odwiedzić raz w tygodniu i że w ramach alimentów zapłacę za przedszkole. Wyprowadziła się w piątek i pierwszy weekend był z nią. Od niedzieli nie mieli gdzie mieszkać więc mały był u mnie do wtorku bo wtedy wynajęli mieszkanie. W czwartek pojechałem do nich, żeby uzgodnić kwestie dotyczące małego. Uzgodniliśmy, że zostanie w swoim przedszkolu, że weekendy będzie ze mną i raz w tyg mogę go zabrać do siebie na 2 godziny. Zgodziłem się pomagać im w zaprowadzeniu i odbieraniu małego do i z przedszkola i w tygodniach gdzie ona będzie miała zmiany popołudniowe będę się nim zajmować. Kolejną kwestią był ich wyjazd do jej matki do Norwegii, a konkretnie chodziło o moją zgodę, powiedziałem że się zastanowię. Po tej wizycie mały chciał jechać ze mną więc go zabrałem i oddałem wieczorem. Weekend spędził u mnie tak jak ustalaliśmy. W poniedziałek rano umówiłem się z nią bo chciała porozmawiać, wtedy mi oświadczyła, że Daniel jest już w nowym przedszkolu, że będę go miał tylko na weekendy i że mam dać 500 zł alimentów. Tak więc ustalenia poszły w diabli (jak się dowiedziałem to on tak jej kazał zrobić). Byłem w nowym przedszkolu zrobiłem dyrektorce mały "dym" i zabrałem małego. 2 godziny później matka przyjechała po niego. Dzień później chiała rozmawiać i się dogadać. Więc znowu pojechałem do nich ustaliliśmy to co wcześniej tyle, że zgodziłem się na zmianę przedszkola w zamian za kolejny dzień w tygodniu z małym czyli miałem wtorki po przedszkolu do środy rana i od piątku do niedzieli. Powiedziałem, że spiszę umowę i oboje ją podpiszemy tak dla spokoju ducha każdego z nas. Jednak następnego dnia jej partner dowiedział się o jej długach, ona więc próbowała wymusić ich spłatę na mnie obwiniając mnie, że to moja wina. Oczywiście odmówiłem spłaty czegokolwiek. No i koljeny raz ustalenia poszły w zapomnienie ona robiła po swojemu czyli mały chodził do nowego przedszkola (powodem przepisania było to, że w starym przedszkolu było im wstyd bo nauczycielki i rodzice o tej sytuacji wiedzieli), mały ma problemy adaptacyjne i mam na to pismo od wychowawczyni. Na weekend go dostałem więc stwierdziłem, że podpiszę im tą zgodę na wyjazd. Wyjechali 1-5 grudnia (straciłem 2 dni z małym i miała mi to oddać jak dostane urlop). Po powrocie 5 grudnia (sobota) przywieźli go od razu do mnie około 21. Wtedy się zaczęło wypisywała smsy, które miały mnie zdenerwować. W Niedzielę mały miał urodziny więc przyjechała moja rodzina. Odwiozłem go o 18 do niej. W ten poniedziałek napisałem, że mam urlop od środy i chciałbym żeby był u mnie tak jak się umawialiśmy. Odmówiła powiedziała, że dostanę go w niedzielę bo ona mu robi w sobotę urodziny (o tym nigdy nie wspomniała) zaproponowałem że go w sobotę przywiozę i po imprezie odbiorę oczywiście odmówiła. Teraz troszkę odbiegnę od tematu, była partnerka tego Pana utrzymywała ze mną kontakt telefoniczny i mówiła mi co on wyprawia, a mianowicie ciągle jej mówił, żeby dała mu czas żeby to przemyślał, ciągle jej pisał i mówił, że ją kocha, doprowadzał do kontaktów fizycznych między nimi nawet przy ich dziecku. Córce ciągle powtarzał, że będzie dobrze itp. Kiedy oni byli w Norwegii ona stwierdziła, że ma dosć więć jego rozmowy zaczęła nagrywać nagrała też na kamerkę film z ich stosunku... Wracając do tematu, we wtorek moja eks powiedziała, że mogę wziąć małego od środy ale jak będę go zawoził o odbierał z przedszkola mam być z nią i w sobotę mam go przywieźć na imprezę. W środę rano pojechałem po małego ona wyszła z nim i cała drogę do przedszkola i z powwrotem płakała. Nic nie mówiłem, ale przy odbieraniu małego było to samo. W ten sam dzień dostałem nagrania i film od matki Oliwii. W czwartek sytuacja była podobna i rano i przy odbieraniu więc zapytałem czy coś jest nie tak, powiedziała "super nie jest", więc pokazałem jej film i nagranie. Troszkę ją to uderzyło... Bo na nagraniach gość mówi czemu ja zdradza i że ma naszego syna gdzies no i oczywiście wiele innych rzeczy. Wieczorem dzwonił do mnie jej partner i wyzywał mnie przez telefon, mówił jakim to jestem złym ojcem itp. oczywiście po chwili się rozłączyłem. Wtedy zaczął pisać smsy gdzie mnie obrażał, obrażał matkę mojego dziecka i zapowiedział że ona i tak z nim będzie i mały też no i że on go wychowa nie ja. Pokazałem jej te smsy. Jednak ona jest nim tak zaślepiona, że następnego dnia mu wybaczyła kłamiąc, że z nim nie będzie i że on się wyprowdza (nie wiem po co to robiła). Zgodnie z umową, w sobotę o 15 zawiozłem małego do niej i czekałam na wieczór.Jednak wieczorem jak zadzwoniłem zapytać czy mogę przyjechać po niego usłyszałem "daj żyć, jutro go weźmiesz" chwilę później dzwoni do mnie koleżanka mojej eks, która będzie zeznawać dla mnie w sądzie i mówi, że Jola do niej dzwoni. Tak więc zadzwoniła do mnie z telefonu chłopaka i włączyła ją na głośnomówiący żebym słyszał rozmowę. Chciała od niej numer do znajomego z żandarmerii (ja jestem żołnierzem) i powiedziała, że chce mnie uwalić, w tle jej partner rozmawiał z kimś na mój temat i podawał moje dane. Tak więc udałem się na Policję, żeby spisali notakę (zabezpieczenie w razie kłopotów). W tym czasie dostałem smsa od niej, że małego będę widywał tylko w jej obecności i kiedy ona się zgodzi i że mam prawo do 3 telefonów dziennie w sprawie małego. Dla mnie ten związek jest patologiczny, nie jest tam normalnie. On nie dba o małego i on go nie interesuje. Nie chcę, żeby mój syn się wychowywał z kimś takim bo na dobre mu to nie wyjdzie. Ona też nie jest poważna i normalna co udowadniała wcześniej. Wziąłem już adwokata, za świadków mam moją siostrę, która mieszkała z nami od początku do końca i wie co się działo i że to ja głównie małym się zajmowałem. Zresztą wszystkim się zajmowałem. Drugim świadkiem jest mojej eks koleżanka z pracy, zwierzała się jej, chodziły razem na imprezy, pracowały razem (w pracy moja eks poznawała nowych kolegów) w dodatku mieszkała z nami przez pół roku. Również potwierdzi to co moja siostra. No i jeszcze kolejnym świadkiem ma być brat mojej eks, też z nami mieszkał i jest chrzestnym małego. Czy to co mam wystarczy? Jak rozmawiam z małym to pyta kiedy po niego przyjadę i dziś miał pretensje, że wczoraj go nie odebrałem a mu obiecałem. No i że dziś go nie zabrałem na piknik, co też mu obiecałem. Ona się tym w ogóle nie przejmuje i w dodatku śmieje się z tego. To też mam nagrane jak każdą rozmowę z nią. Jakie mam szanse na wyrwanie małego z tego bagna? Warunki ma tam dobre to jest świeżo wynajęte mieszkanie ona ma czas obecnie bo siedzi na zwolnieniu lekarskim, które zamierza ciągnąć ile się da.
Dziękuję za uwagę i liczę na odpowiedź. Pozdrawiam.

2015.12.13 22:3:0

Odpowiedzi w temacie: Szanse ojca w sądzie. (3)

Miejsce dziecka jest przy matce a to ze chcd sobie ulozyc zycie z kim innym to nie robi nic zlego

2016.8.6 11:34:48

Bubel ty masz bubel nie mózg

2016.8.6 23:51:47

A co z tego ze twojej eks partner nie dba o dziecko bo ja nie rozumiem?Przeciez to nie jest jego dziecko i nie musi dbac o niego i sie nim interesowac.Nie powinien nawet bo ojciec jest od tego.A dziecko i tak z matka bedzie

2017.1.10 18:12:11

DODAJ POST W TEMACIE

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

Masz inne pytanie do prawnika?

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika