Forum prawne

uciążliwi sąsiedzi...

Wynajmujemy z koleżanką mieszkanie w nowym bloku i od roku mamy problemy z sąsiadką, która mieszka pod nami. Nie jesteśmy złośliwe, prowadzimy zwyczajny tryb życia, przychodzimy z pracy/uczelni, uczymy się, słuchamy radia, śmiejemy, gotujemy, wychodzimy itp. Słowem stradard. Nie mamy dzieci, same nie biegamy, nie tupiemy, nie krzyczymy, nie robimy domówek bo na imprezy idziemy na rynek. Mimo to sąsiadka co raz nas nachodzi osobiście za dnia, nocami nasyła ochronę albo policję... już byłam dwa razy spisywana.....zarzuty? że hałasujemy, głosno chodzimy, rozmawiamy i wogóle.. Kiedys jak wracałam póżno zatrzymała mnie na klatce z zapytaniem czemu to tak póżno wracam?! Poczułam sie jakbym mieszkała w akademiku. Rozumiem że starsza kobieta może czuć dyskomfort bo owszem blok jest akustyczny ale czy to moja wina??? W miare możliwości staramy się zachowywać cicho ale nie można od nas wymagać ze po 22 nie wstaniemy z łóżka, że nie będziemy rozmawiać albo że kozaki ubierzemy dopiero pod blokiem ?! Rozumiem jeśli bym imprezowała czy naruszała ciszę nocną, ale żaden z innych sąsiadów jakoś na nic się nigdy nie skarżył... Administrator, panowie z ochrony czy policji po prostu mrugają okiem i mówią żeby sie nie przejmować ale ja juz przez nią jestem dwa razy spisana na policji, za nic.. a przeciez takie koszty interwencji patrolu tez są kosztowne i ktos za to płaci... Przyznaje ze nie wiem co zrobić bo ja się przez to nie czuję komfortowo w mieszkaniu za którego wynajem płacę dużo, i w którym chce swobodnie się czuć a nie być nagabywana i ograniczana.. Myslałam o tym aby pójsc po prostu na policje i złozyc skarge ze mnie nagabuje i zniesławia... a jej zaproponować przeprowadzenie sie do domku na spokojnej wsi :) A tak na serio, to proszę o sensowne sugestie jak raz a dobrze rozwiazac ten konflikt rozmowy z tą Panią nic nie dają a nie chce nawet mysleć chodzęniu po sądach grodzkich ani szukaniu sobie innego mieszkania...

2007.1.23 7:23:36

Odpowiedzi w temacie: uciążliwi sąsiedzi... (7)

Dzien dobry. Niestety niewiele moze Pani zrobic. Problem lezy po stronie uwarunkowan prawnych. Pewnym rozwiazaniem sprawy moglo by byc dzialanie zwrotne tj. zachowywanie sie jak ta sasiadka, tyle, ze "nieco" mocniej, zgodnie z zasada "kto mieczem wojuje....", lecz jak przypuszczam z jej strony to nie tylko zlosliwosc, lecz po prostu starcza demencja, choroba psychiczna (wybor mozliwosci jest przeogromny). Pomimo tego zycze powodzenia.

2007.1.23 22:21:24

każda wolność nie może naruszać cudzej wolności ...to że blok jest akustyczny winno wpłynąć na szczególność zasad użytkowania lokali po 22 nadmiernie głośne rozmowy, "spacery" w kozakach czy proponowanie "wyprowadzenia się do spokojnej wsi" świadczą również o kulturze podejrzewam że w tym przypadku jednak to nie "sąsiedzi" są uciążliwi - może po prostu "kulturalni" najemcy winni wrócić do stodoły

2007.1.30 12:21:56

Witam serdecznie ! Mam podobny problem . Pani sąsiadka obwinia nas o chałasy typu : toczenie metalowej kulki , sypanie ziarna , ćwiczenia na siłowni ( mieszkamy we wieżowcu ) itd... Mieszkamy nad tą panią ,mamy córeczke 6 letnią a nieszczęsna siłownia ma się mieścić według tej pani w pokoju dziecka i chałasy rozpoczynają się o 1 w nocy .( tak na marginesie nie wyglądamy z mężem na osoby ćwiczące co kolwiek ) Był u nas pan dzielnicowy w związku z tą sprawą bardzo zniesmaczony tymi zarzutami . Dzielnicowy zaproponowała nam abyśmy złożyli skarge na tę panią za pomówienia . Uważam jednak że to nie ma sensu i szkoda mi tej kobiety . Rozmowy z nią nic nie dały , pani sąsiadka swoje . Ulubione zabawy naszego dziecka to puzle , malowanki itd... Mała chodzi do przedszkola na cały dzień , i nie ma siły na zabawy typu bieganie , skakanie itd... Sama jestem ciekawa końca tej przykrej sprawy . Inni sąsiedzi na nas się nie żalą , pan dzielnicowy przep

2009.2.6 11:59:40

Witam serdecznie, również mam problem. Mieszkam od ponad 12-nastu lat we Wrocławiu na jednym z typowych wojskowych blokowisk. Jestem zszokowana tym jak ludzie potrafią być chamscy wobec siebie, kiedy znajomi do mnie przyjeżdżają również nie mogą uwierzyć że starsi ludzie potrafią sie zachowywać w tak agresywny, egoistyczny i prostacki sposób. zaczyna się od tego że wprowadzili tutaj na osiedlu jakiś "stan wyjątkowy" pozakładali te blokady, tymczasem nie zdają sobie sprawy z faktu że gdyby chciała wjechać tu karetka straż pożarna lub policja to byłby problem. jeśli ktoś odważy sie zaparkować nawet w pobliżu naszego osiedla zaraz podchodzi jakiś dzielny emeryt i albo rysuje mu samochód, albo wykrzywia do przodu wycieraczki i tak jest notorycznie nawet kilka razy w tygodniu. Czy tak sie zachowują cywilizowani, normalni ludzie?! Mało tego zdarzają sie sytuacje również mi że przechodząc po drodze normalnej drodze jednego z naszych bloków usłyszałam sterty wyzwisk od starszego pana że jestem, gówniarą, k... bo przechodze po jego działce, tymczasem nie ma tu żadnych działek, sami sobie je wymyślili. poza tym przechodziłam po normalnej asfaltowej drodze, czy jest jakiś wielki grzech? Tak jest codziennie. Raz jak byłąm z kolei odworzona samochodem przez mojego wójka i chcieliśmy na chwile wjechać na parking bo wiadomo odwoził mnie do domu, nagle na środku drogi staje sobie jakaś tleniona laseczka uniemożliwiając nam wjazd i podniosła perfidnie blokadę tak byśmy nie mogli wjechać. Nawet nie zapytała sie czy my tu nie mieszkamy tylko bez słowa patrząc sie na nas zagrodziła i uniemożliwiła nam wjazd. Czy to jest normalne? Z kolei żeby było śmiesznie mam dzielę ścianę z Panem, który ma problem ze słuchem. Od 10-ciu lat ów pan sąsiad od rana do nocy ogląda telewizor i nie byłoby w tym nic złego, gdyby oczywiście nie fakt, że nie obchodzi pana sąsiada to, że ktoś nie chce słyszeć jego telewizora, a przynajmniej nie do tego stopnia by sie nie móc skupić na lekcjach, budzić sie w środku nocy, potem od 7/8:00 rano słuchać tego co leci na "Polsacie"...gdyby tak sie działo sporadycznie można by to jeszcze jakoś wytrzymać, ale jak to sie działa codziennie to ciężko jest normalnie funkcjonować. Mało tego nabawiłam się 5 lat temu epilepsji, nie mogę sie z niej wyleczyć ponieważ często sie zdarza, że przez ów sąsiada nie moge przespać tylu godzin, ilu potrzebuje. ostatnio przełamałam sie i namową chłopaka zdecydowałam sie zadzwonić na policję, niestety nie wiem nawet czy zostali przez ów niemiłego sąsiada wpuszczeni, bo jest bardzo niesympatyczny i wątpię czy w ogóle z nimi podjął jakąkolwiek rozmowę. Dziś spotkałam go i zdecydowałam sie na małą konfrontacje usłyszałam jedynie, że nie mam prawa mu zwracać uwagi, że nic sie nie zmieni, ze mam zadłużone mieszkanie jestem bogata i powinnam mu kupić aparat i słuchawki. Komentować tego nie zamierzałam i nie zamierzam, oczywiście nie odpuszczę bo nawet policjanci stwierdzili że tą sprawą trzeba się zająć. Wiem że to w większości nie zmieni niczego na tym ponurym osiedlu, ale mam nadzieje, że jak raz zapłaci, drugi raz zapłaci karę to wtedy może coś do niego dotrze (mowa oczywiście o owym nieprzyjemnym sąsiedzie). Mimo wszystko chętnie chciałabym zobaczyć Państwa komentarze na ten temat.

2010.2.16 20:53:48

mieszkałam w bloku z wielkiej płyty i rzeczywiście ja słyszałam od piątej rano jak mieszkający nade mną emeryt oglądał seriale i słyszałam każde słowo Ryśka z Klanu głośniej niżbym miała włączony telewizor u siebie, czułam co pani z dołu gotuje na obiad wiedziałam kiedy schabowe, pomidorową a kiedy kurczak. W nocy było słychać jak 5 pięter wyżej kochają się sąsiedzi. ściany w takich budynkach są bardzo cienkie ok 5 cm a i na stropach nie ma wyciszeń podług do tego w pionach od parteru po ostatnie piętro są puste szyby nie oddzielające pieter którymi niesie i zapachy i pogłos wzmacniając go niczym tuba. człowiek sam siebie tylko nie słyszy u siebie w mieszkaniu i myśli że wcale nie jest tak głośno. Niestety nawet jeśli się człowiek bardzo stara być cicho to trzeba uwzględnić mentalność sąsiadów a szczególnie kobiet w starszym wieku. Moja sąsiadka była bardzo niezadowolona, że jej stara koleżanka sprzedała młodej atrakcyjnej kobiecie mieszkanie i po godzinie 20 waliła łyżka w kaloryfer i krzyczała ciszej tam nawet jak mnie tydzień w domu nie było. cokolwiek lało się kilka pieter nade mną i dotarła do niej choć jedna kropla wzywała na mnie policję i nie słuchała nawet ich wyjaśnień, że to nie moja wina twierdziła, że jesteśmy w zmowie. Miałam tego dość przeprowadziłam się do nowego bloku, gdzie ściany są grube mam dodatkowy strop miedzy sąsiadami. Cieszyłam się tylko kilka tygodni zanim nie wprowadziłam się na dobre. Pode mną mieszka para staruszków, którzy maja ogromny taras i są przesadnie czyści.taras ten wystaje poza mój balkon. Pani zaczęła od przyjścia i opieprzenia mnie, że na jej cudowny taras leci popiół z moich papierosów. Ja oczywiście nie paliłam. Piętro nade mną jest mieszkanie na strychu bez balkonu czego pani w ogóle nie przyjmowała do wiadomości. I..zaczęło się. Maż tej pani wystawiał przedwojenny patefon na taras, słuchał głośno Sośnickiej i jej podobnych, grywał na akordeonie, i uprawiał dziwne sporty na trzeszczących przyrządach, nie pomagały nawet zamknięte okna, a pani 3 razy w tygodniu nawiedzała mnie i twierdziła, ze lecą jej ode mnie paprochy, ziemia z kwiatków balkonowych, których nie posiadałam i tak bez końca, składała na mnie skargi w spółdzielni do momentu aż przesadziła.(kiedyś spadła mi szminka za 40 zł wtedy nie przyszła ale ładnie jej było w tym kolorze) Skarga na mojego 14 letniego ledwo łażącego psa, który ani nie szczeka ani nie psoci bo cały dzień śpi w jednym miejscu, sprowadziła do mnie komisję ze spółdzielni. Komisja po obejrzeniu ledwie dobudzonego siwego, starego,niewielkiego psa wystraszonego zbiegowiskiem stwierdziła, iż nie jest to wielkie groźne psisko koło którego strach przejść i utraciła swoją wiarygodność. Przygotowałam sobie pismo do sądu o ograniczanie mojego prawa własności, naruszanie mojego dobrego imienia i zakłócanie miru domowego częstymi wizytami z awanturowaniem się i żądałam wysokiego zadośćuczynienia, które wystarczy na leczenie nerwicy jaka mam dzięki jej wizytom i graniu jej męża na rożnych urządzeniach oraz na zakup domu na dalekiej wsi bez sąsiadów. Podczas następnej i ostatniej wizyty w sprawie nie istniejących okruchów, wręczyłam tej pani kopie i poprosiłam, żeby trzymała to przy drzwiach wyjściowych u siebie zanim do mnie dotrze w sprawie zmyślonego paprocha niech się dobrze zastanowi. Już nigdy do mnie nie przyszła, ale zaczęła dręczyć sąsiadkę pod swoim tarasem. Skłonność ludzi do pewnych zawistnych i złośliwych działań pozostanie dla mnie nieodgadniona.

2010.2.19 4:17:1

Witam,Ja także mam problem z mieszkaniem funkcyjnym.
Jest to mieszanie teatru. Co kilka miesięcy mieszkają tam nowi lokatorzy na okres 3 tyg zależy.Uwierzcie lub nie to jest tragedia, nie do wytrzymania.To są niby aktorzy, którzy przychodząc około pierwszej w nocy tak piją, chleją bo picie to raczej nie jest.Przepraszam za wyrażenie, ale pieprzą się z kim się da i wszystko w domu lata,policja była kilka razy nic to nie pomogło bo za każdym razem mieszka ktoś inny.Proszę uwierzcie nie mam już siły moja 14 miesieczna córka budzi się po nocach tak tłuką czymś rzucają masakra.Nigdy bym nie przypuszczała iż tak mogą się zachowywać ludzie na poziomie, przestałam chodzić do teatru bo mnie obrzydzenie bierze.

2016.11.5 1:28:49

Witam wszystkich serdecznie,

Od jakichś 3 lat przeprowadziliśmy się z mężem do własnego "m". Przez jakieś pół roku obyło się bez żadnych incydentów, a my poznawaliśmy sąsiadów, którzy mieszkają obok.
Koszmar zaczął się po pół roku, kiedy zaczął nam doskwierać sąsiad z góry. Jesteśmy młodymi ludźmi , więc przymykamy oko na niektóre hałasy, staramy się zawsze zrozumieć, że każdy ma prawo do imprezowania czy głośniejszego zachowania. Wszystko zaczęło się od zapalenia papierosa na naszym balkonie przez jednego z naszych gości, sąsiad krzyczał z balkonu, że mu to przeszkadza i że natychmiast papieros ma być zgaszony, kolega zwrócił uwagę, że jak dopali to zgasi, więc sąsiad za kilka sekund powrócił i wylał wiadro wody na naszego znajomego. Oczywiście olaliśmy sprawę, żeby nie prowokować sąsiada.
I od tamtej sytuacji - przechodzimy istny koszmar. Nie możemy wystawić prania na balkon, bo wszystko jest zaraz obrzucone fekaliami, sąsiad śpi w dzień a całą noc chodzi i stuka tak jakby chodził na obcasach, ma również 2 psy w 26m2 i ma panele drewniane na podłodze, podczas nocnych zabaw naszego sąsiada psy drapią pazurami po panelach, sąsiad również od 16.00 do 6.00 słucha na opór operetek, ciągle w nocy przenosi jakieś rzeczy, czym strasznie szura.
Jesteśmy wyrozumiali, więc wszystkie te powyższe zachowania staraliśmy się ignorować, żeby nie pogarszać sprawy, natomiast wczoraj sąsiad przeszedł samego siebie - o 23 zaczął walić tak jakby młotkiem o podłogę, był straszny huk, trzęsły nam się okna i drzwi, trwało to z dobre pół godziny.
Mąż w końcu nie wytrzymał i poprosił sąsiada o ciszę, ten oczywiście powiedział, że nie zamierza się uciszyć i jak chcemy to sobie możemy policję wezwać. Tak też uczyniliśmy, policja była, spisała notatkę, słyszałą te huki i pojechała, a po ich wyjeździe zaczęła się już gratka. Całą noc w odwecie, sąsiad stukał nam w grzejniki, w podłogę, udawał, że gra w piłkę. Wszystko trwało do 6 rano. Praktycznie nie spaliśmy, nie wzywaliśmy kolejny raz policji bo i tak by nic to nie dało.
Przechodzimy to wszystko już ponad 2 lata, proszę o poradę co możemy zrobić, jestem w kiepskiej kondycji psychicznej, boję się tego faceta i obawiam się, że skoro dochodzi do takich zachowań to on najwidoczniej ma problemy z psychiką, Błagam

2019.4.5 12:10:40

DODAJ POST W TEMACIE

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

Masz inne pytanie do prawnika?

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika