Odszkodowanie za błąd lekarski - forum prawne
Witam,
Mam na imię Karol i szukam pomocy, rady lub jakichkolwiek informacji, które pomogą mi uzyskać odszkodowanie lub zadośćuczynienie od lekarza, który w moim przekonaniu popełnił błąd podczas zabiegu chirurgicznego, który na mnie przeprowadził.
Zaczynając od początku. Zgłosiłem się do lekarza rodzinnego z powodu bólu zatok. Otrzymałem skierowanie na zdjęcie RTG oraz skierowanie do specjalisty laryngologa. Niezwłocznie po odebraniu zdjęcia udałem się na wizytę i przedstawiłem mój problem. Lekarz spojrzał na zdjęcie stwierdził, że nie widzi oznak zapalenia ale widać skrzywioną przegrodę, która może być przyczyną moich dolegliwości bólowych. Nie zdziwiłem się, ponieważ wcześniej miałem złamany nos w skutek czego przegroda faktycznie mogła być skrzywiona. Zaznaczę jeszcze, że byłem w szpitalu na nastawieniu kości nosa. Podczas wizyty lekarz kontynuował badanie zaglądając w każdą dziurkę nosa potwierdzając skrzywienie przegrody. Następnie przeprowadził test pałeczek zapachowych przykładając zapach do każdej z dziurek nosa. Zauważyłem, że z lewej strony prawie nic nie czuję. Lekarz obiecał poprawić przepływ powietrza z lewej strony prostując przegrodę. Zgodziłem się na zabieg na Fundusz Zdrowia, umówiliśmy termin i miejsce. Laryngolog poinformował mnie, ze to nie jest skomplikowany zabieg, który przeprowadzi w przychodni na znieczulenie miejscowe i że to nic nie będzie bolało, a jeszcze tego samego dnia będę w domu. po kilku dniach skontaktowała się ze mną pielęgniarka z przychodni gdzie miał być zrobiony zabieg poinformowała mnie o formalnościach które muszę dopełnić, takie jak szczepionka przeciw WZW. W dniu zabiegu stawiłem się w przychodni na umówioną godzinę, pielęgniarki przygotowały mnie do zabiegu. Na sali operacyjnej podano mi coś jakby środki odurzające plus znieczulenie do środka nosa. Kiedy zabieg się zaczął byłem bardzo odurzony ale czułem, że lekarz robi coś z prawej strony zamiast z lewej ale pomyślałem, że może tak trzeba i ze zaraz zacznie robić to co trzeba z lewej strony. Później zaczęły się problemy gdyż zacząłem tracić przytomność, znieczulenie przestawało działać, lekarz się denerwował podał mi kolejną dawkę znieczulenia, pamiętam że kolejny raz straciłem przytomność bo tak mnie bolało, a lekarz dalej się denerwował jakbym robił to specjalnie. Pamiętam jeszcze, ze z lewej strony praktycznie nic nie było zrobione, a to o nią właśnie chodziło ale nie byłem w stanie trzeźwo myśleć ani dopytywać co się stało. Po zabiegu pielęgniarka odprowadziła mnie do sali gdzie miałem dojść do siebie po zabiegu. Nie wiem ile to trwało ale dość szybko przyszedł lekarz zapytał czy wszystko OK i ze zdjęcie opatrunków nastąpi za dwa dni czyli w poniedziałek, a jeżeli zdecyduję się przyjść do niego prywatnie to zdejmie mi opatrunki już na drugi dzień. Opatrunki upchane w nosie bardzo mi przeszkadzały i zdecydowałem się zapłacić, ale chciałem pozbyć się ich jak najszybciej jest to możliwe. Zadzwoniłem do lekarza który przeprowadził zabieg umówiliśmy się w szpitalu bo akurat tam był i wyciągnął opatrunki przez chwilę wydawało mi się, że jest znacznie lepiej ale zaraz potem lewa strona zatkała się zapytałem dlaczego tak się stało na co lekarz odpowiedział, że z powodu operacji jeszcze wszystko jest opuchnięte i to normalne. Minęły dwa dni czułem się dobrze, ale nos był nadal zapchany. Nie martwiłem się tym, ponieważ lekarz uznał, że to normalne, a miałem umówioną wizytę na za tydzień i postanowiłem poczekać do tego czasu. W między czasie uznałem, że skoro mam wolne po zabiegu pojadę do Szczecina gdzie miałem coś do załatwienia na uczelni. Pojechałem w środę. W czwartek poszedłem na swoją uczelnię, a później jeszcze na inną odwiedzić kolegów. Tam zaczął się problem. Około godziny 13 kiedy rozmawiałem z kolegami w budynku uczelni bez żadnego powodu i całkiem nieoczekiwanie dostałem silnego krwotoku z nosa. Krew leciała z prawej strony nad którą "pastwił" się lekarz. Nie mogłem zatrzymać krwawienia, które było bardzo silne. po 20 może 30 minutach koledzy zadzwonili po pogotowie. Do czasu ich przyjazdu krwotok ustał. trzymałem zimny okład na nosie jednocześnie uciskając. Ratownicy odnotowali akcje i odjechali ja czułem się dobrze. Na drugi dzień czułem się gorzeń cały czas sączyła się krew z nosa w niewielkiej ilości. W okolicy godziny 23 dostałem bardzo silnego krwotoku z nosa znów z tej samej, prawej strony. kolega szybko zawiózł mnie do szpitala. Krwotok był bardzo silny straciłem dużo krwi w szpitalu traciłem przytomność lekarze nie wiedzieli skąd leci krew ale udało im się zatamować przez włożenie do środka opatrunków. Dostałem kroplówkę, zrobiono mi badania i wypuszczono do domu z informacją, że mam się pokazać za dwa dni na ściągnięcie opatrunków. Oczywiście w szpitalu powiedziałem, że przechodziłem zabieg kilka dni wcześniej. Niestety już następnego dnia sytuacja się powtórzyła. Tym razem w nocy. Przyjechało pogotowie mimo opatrunków w nosie wszystko przesiąknęło, krew mocno się lała z prawej strony czasem z lewej. Zabrano mnie do szpitala gdzie po raz kolejny lekarze próbowali zatamować krwawienie które było coraz silniejsze. Tym razem trzeba było iść krok dalej i lekarze w szpitalu założyli mi "tamponade tylną" było to strasznie bolesne. Usłyszałem , że mam uszkodzoną tętnicę gdzieś głęboko i przy czaszce. Niestety niewiele pamiętam z tego co mówili, ponieważ byłem wyczerpany dużym ubytkiem krwi. Udało się zatamować krwawienie i po raz kolejny dostałem kroplówkę z poleceniem przyjazdu za dwa dni na kontrolę. Wróciłem do domu. Po raz kolejny na drugi dzień od momentu wypuszczenia ze szpitala w nocy dostałem silnego krwotoku z nosa byłem już bardzo zmęczony nie miałem siły stać przyjechało pogotowie znów do szpitala, tamowanie ( dołożono mi gąbek do nosa aby jak najmocniej ucisnąć uszkodzone naczynie), kroplówka zostałem już do rana na oddziale ratunkowym do wizyty lekarza. rano byłem tak słaby że nie miałem siły sam usiąść na łóżku, miałem problemy z oddychaniem, moje wyniki morfologiczne były złe. Hemoglobina 3 razy niższa niż norma. wtedy zabrano mnie już na oddział do szpitala, gdzie spędziłem tydzień. W szpitalu krwawienie powtórzyło się jeszcze raz wsadzono jeszcze gąbki do nosa. Dodam, że każde włożenie i wyciąganie bardzo bolało pomimo środków znieczulających. Udało się powstrzymać krwawienia ale kosztem uszkodzenia błony śluzowej w nosie. Jestem jeszcze w trakcie leczenia, a w zasadzie odbudowy błony śluzowej. Lewa strona nosa działa gorzej niż przed zabiegiem.
W związku z całą tą sytuacją chciałbym prosić o pomoc w uzyskaniu odszkodowania od lekarza, który w moim przekonaniu popełnił szereg błędów prowadzących do realnego zagrożenia życia. Lekarze w szpitalu w Szczecinie byli bardzo zszokowani jak można przeprowadzać taki zabieg w przychodni wypuszczając pacjenta do domu tego samego dnia w dodatku ściągać opatrunki na drugi dzień. Ich zdaniem taki zabieg przeprowadza się w znieczuleniu ogólnym właśnie dlatego żeby pacjent był nieruchomy i nie mdlał, a ja nawet nie leżałem tylko siedziałem. Oprócz tego z tego co wiem powinno się zostać na obserwacji trzy dni od zabiegu. Na tej podstawie chcę dochodzić swoich praw. Mam całą dokumentację ze szpitala w Szczecinie, kartę informacyjna po przeprowadzonym zabiegu i kartę choroby z przychodni gdzie badał mnie laryngolog i podejmował decyzję o zabiegu. Proszę o informację jakie mam szansę ? Czy warto? Czy Państwa firma pomoże mi w dochodzeniu odszkodowania od lekarza? Bardzo proszę o pomoc lub informację co mogę zrobić. Czekam na odpowiedź od Państwa.
Z poważaniem
Karol
Odpowiedzi w temacie: Odszkodowanie za błąd lekarski (3)
Oczywiście, że warto. błedy lekarskie zdarzają sie coraz czesciej, a własciwie coraz czesciej ludzie o nich mówią.
Ja miałem wyrwane zęby bez przyczyny. sprawa trwała długo (na to sie trzeba przygotować) ale nie mozna odpuszczać.
najpierw musiał by Pan udać sie do lekarza,aby potwierdził Panu, że coś zostało źle zrobione. na przeszkodzie nie stoi podjęcieleczenia. w toku sprawy i tak bedzie Pan badany przez lekarzy sądowych.
ja korzystałam z pomocy adwokata, raczej sama nie dałabym rady. wiadomo, że nie robią tego za darmo, ale mój wziął pieniądzie "po" i powiem, że mu sie należały bo sprawa długa i skomplikowana.ale wgrałam ...
w razie pytań prosze do mnie napisać : magda86@onet.com.pl
2015.5.11 16:3:4
Wprawdzie nie potrafię ocenić, czy Twoja sytuacja rzeczywiście klasyfikuje się pod sprawę sądową i czy masz szansę wygrać. Jednak mogę tylko powiedzieć, że moją sprawę dotyczącą błędu lekarskiego prowadził mecenas z Poznania Brykczyński i dostałam odszkodowanie. Teraz wiem, że warto było tę walkę podjąc, choć musi się Pan psychicznie nastawić, że tego typu sprawy są czasochłonne.Ale mój przykład pokazuje, że warto podjąć tę walkę.
2015.5.12 12:12:59
Trzeba dochodzić prawdy. Skierowanie sprawy do sądu jest nie tyle prawem, co i obowiązkiem.
Powodzenia!
2015.7.23 13:33:27
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?