nie mam siły na rozwod,ale to konieczność - forum prawne
Witam wszystkich>Myślałam.że tylko ja mam takiego chama,który znęca się nade mną i synem.jesteśmy razem 17 lat,ale gdybym policzyła jego obecność w domu byłoby tylko kilka lat.Mój mąż od samego początku pracował w Niemczech,w domu bywał b.rzadko,zdarzało się co pól roku,bo zawsze przyjeżdża co 4 miesiące.Sama wychowałam synka,który teraz ma 16 lat.Mąż nawet kiedy przyjeżdżał nigdy nie zajmował się dzieckiem.Dla mnie też nie miał czasu.Koledzy i jego rodzina byli na pierwszym miejscu.Na dodatek był i jest skąpy.kilka razy od niego odchodziłam,ale zawsze mnie omamił,obiecywał gruszki na wierzbie,których nigdy nie było.Okazało się,że miałam służyć jego rodzinie.Nigdy nie poddawałam się,pracowałam,nie przejmowałam się tym,żyłam tak jak powinnam nikogo nie krzywdząc,lecz miałam tego coraz bardziej dość.Upłynęło tyle lat,mąż za każdym pobytem robi się gorszy,wyzywa mnie i dziecko,od czterech lat jest coraz gorzej i gorzej,tak strasznie mnie wyzywa,używa okropnych słów,których nie sposób przekazać i oczywiście coraz częściej dochodzi do rękoczynów,wczoraj też mnie w nocy wyzywał,uderzył tak po prostu za nic,przyszedł bardzo zły od swojej mamusi,teraz mam siniaki,ale on zachowuje się jak gdyby nigdy nic.W ogóle ma b.ciężki charakter.Mam już 2 obdukcje i wielu świadków,ale nigdy nie wzywałam policji,bo się wstydziłam,i czy to coś by zmieniło?A co potem,policja odjedzie,a wtedy dopiero by mnie pobił.Na pozór wyglądamy idealnie,mamy dom i tak naprawdę niczego nam nie brakuje.Co z tego,kiedy on jest tak skąpy dla mnie i dziecka,że w głowie się nie mieści.Gdybym nie miała swoich pieniędzy i gdybym się go bała i robiła jak on chce,nie wiem co by było.nie da się ot tak zwyczajnie opisać tych upokorzeń,ale nie mogę czekać,bo w końcu może być za pózno.Ale ja nie mam siły,aby to zmienić,on jest taki zdrowy i silny,i ma tyle energii w sobie.I nic go nie wzrusz,że mam sińce,że dziecko się boi,żyjemy w ciągłej obawie o co znowu się przyczepi.Awantury są bez znaczenia czy jest pijany czy trzezwy.A to ja mam mu tyle do zarzucenia i nie robę awantur,bo nie mam na to siły i zdrowia.Mamm go tak dosyć,chcę odejść,ale on mówi,że jak założę sprawę o rozwód to mnie zniszczy.Nie mogę dojść do porozumienia,aby rozstać si e kulturalnie,bo jakie to małżeństwo.Oj,dużo mogłabym pisać,dziwię się sama sobie jak mołam w tym tkwić i żaluję,że go nigdy nie zdradziłam.Czy warty było czekać na drania tyle lat?Doczekałam się,ale upokorzeń.Małżeństwa w rozłące to żadne małżeństwa.Pozdrawiam wszystkich.
Odpowiedzi w temacie: nie mam siły na rozwod,ale to konieczność (13)
co ci zrobi zabije cie -ten dran nie jest ciebie wart-to on powinien sie ciebie bac nie daj sie zastraszac-walcz o swoje nawet gdyby cie bil to walcz jak lwica lepiej dla ciebie wtedy zobaczy sie jak wygląda widok z strony zk-podaj sprawe za znęcanie
Serdecznie dziękuję,bardzo mi pomogłaś,nabrałam pewności siebie.Pora to zmienić.Pozdrawiam serdecznie...
tak tak, taki drań a wcześniej nie odeszłaś, taki skąpy a może to ty chcesz tylko KASE, KASE, I KASE dlaczego nie żyliście jak normalne małżeństwo razem tylko osobno przez 16 lat. O czym rozmawiacie, jakie macie wspólne zainteresowania?. On nie jest marynarzem więc w niemczech moglibyście normalnie żyć. Kochana przyznaj się, że gdyby dawał kasy tyle ile byś chciała to nie było by tego postu.
Droga Soniu,i tu sie pomyliłaś.Nigdy nie byłam materialistką,po drugie jak można czekać na kogoś i nic z tego nie mieć(żadne pieniądze nie mają w tym wypadku znaczenia),nawet nie miałam pieniędzy na jedzenie,taki jest skąpy.Mam na szczęście swoje pieniądze,bo pracuję.
Co do wspólnego zamieszkania w Niemczech nie ma takiej możliwości,nawet bym nie chciała,mieszkałam tam kilka lat i wolę Polskę.A jeśli chodzi obecnie o mojego męża to nawet nie wiem gdzie tam mieszka.Nic o nim nie wiem.Zresztą on nigdy nie zgodziłby się,abym z nim tam mieszkała.
Gdyby takie proste było to co mi piszesz nie byłoby tych problemów o których wspomniałam.
On jest sam w sobie zły.Pieniądze moja droga nie mają tu żadnego znaczenia.
Pozdrawiam
A które małżeństwo żyje dzisiaj normalnie,nie wspomnę o małżeństwach na odległość,których jest cała masa.Nikt nie wyjeżdża dla przyjemności.
Niedawno opisywałam swoją historię,a dzisiaj chciałam dopisać,że dzięki temu forum zdecydowałam się pójść na policję,bo mąż tym razem bardzo mnie pobił,o mało nie zabił,a przyszedł do domu pod wpływem czegoś,czego nie umiem określić.Jeszcze tak nie było.To było straszne,osaczył mnie tak,że nie byłam w stanie wezwać policji.Udało mi sie ochronić tylko dlatego,że mąż na chwilę wyszedł z pokoju i zdążyłam się zamknąć na klucz.Długo jeszcze krzyczał pod drzwiami,strasznie przy tym mnie wyzywał.I za każdym razem padały okrutne słowa.W końcu zasnął.Ja nie mogłam długo zasnąć,Lecz zaraz kiedy tylko wstałam udałam się na policję,potem zrobiłam obdukcję,którą jeszcze doniosłam na policję.Zmierzam jednak do tego,że gdyby nie to forum,nie wiem,czy odważyłabym się ten incydent zgłosić.Teraz cieszę się,że się w końcu przełamałam,ale o mało nie straciłam życia.I chciałam napisać do osób,które wstydzą się zgłaszać takie sytuacje na policję i robić obdukcje.Nie czekajcie,nie warto sie litować nad takimi draniami,bo oni nie zmienią się.Bo może być kiedyś za pózno.Wiele postów z tego forum utwierdziło mnie w przekonaniu,że należy wzywać policję i robić obdukcję.Nie trzeba się wstydzić.A ja sie wstydziłam.To te słowa mną cały już czas kierowały.I warto było.Wiem,że przede mną jeszcze trochę walki,ale...Dziękuję Wam,bo żyję.
Dzisiaj chciałam dopisać,że sprawa niedawno ruszyła z miejsca,ale w trakcie tego czekania mąż wszczynał awantury,była interwencja policji,założyli mu niebieską kartę.Czy to aż tyle trzeba nieprzyjemnych sytuacji,aby w domu był spokój.Mimo wszystko wolę na wszelki wypadek się wyprowadzić,bo życie w stresie i niepewności mnie już zaczyna męczyć.Mam nadzieję,że wszystko będzie dobrze,mimo drogi,która przede mną.Pozdrawiam wszystkich.
powodzenia Marina bedzie dobrze, wierze w Ciebie
Marianno ja też jestem z tobą :)
Dziękuję serdecznie za ciepłe i pełne optymizmu słowa.Jestem też dobrej myśli.Pozdrawiam serdecznie.
Dziewczyny
Skąd wy takich facetów bierzecie, żyję już sobie ponad 35 lat w tym 10 lat po ślubie mam wielu znajomych i nie spotkałem się do tej pory z takimi sytuacjami. Czy wy robicie specjalne castingi na tego typu facetów, przecież takich cech jak agresywność, brak szacunku czy w ogóle podejścia do kobiet nie da się ukryć i to widać. Więc po co pchacie się w takie związki, które z góry ustawiają was na niższej pozycji.
Dziwię się, sam mam problemy w małżeństwie i dlatego trafiłem na tą stronę, ale nigdy nie było między mną a moją żoną takich sytuacji, takiej nienawiści. Myślimy o rozwodzie bo uczucie wygasło, ale wszystko odbywa się spokojnie, po przedyskutowaniu i omówieniu wszystkich spraw, nawet opieki nad dzieckiem czy alimentów.
Pozdrawiam i współczuję.
Mirek: slyszalem juz o znacznie bardziej hardcorowych sytuacjach niz na tym forum, ciesz sie ze masz wyrozumiala zone...
No właśnie,ciesz się,że masz taką żonę.Powiem Ci,ja takie sytuacje znałam tylko z reportaży telewizyjnych i nie obracałam się w takim środowisku.Życie pisze różne scenariusze bez względu na pochodzenie społeczne.Na nic nie ma też reguły.
Dziękuję jednak za komentarz i serdecznie pozdrawiam.
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?