Rozwód a wspólna nieruchomość - forum prawne
Po 30 długich latach małżeństwa zdecydowałam się na pozostawienie męża. W naszym związku nigdy nie było mowy o partnerstwie - mąż jest despotą i tyranem, traktuje mnie jak służącą, bez prawa wglądu w finanse, bez jakichkolwiek uprawnień w naszym gospodarstwie domowym, wydziela mi kasę na zakupy (po 50zł tygodniowo na osobę), nazywa to do tego "haraczem", resztę (sporą, bo mamy dochodową kamienicę) zatrzymuje i 'przepuszcza' (nic do domu, nikt nie wie co z tym robi, znika!), do tego zaciąga długi (szacunkowo łącznie 120-150 TYSIĘCY złotych) a wiem o tym tylko od synów, bo mi mąż takich rzeczy nie przedstawia -- a ja oczywiście za długi odpowiadam przed prawem!
Do tego mąż traktuje mnie podle - nie bije, lecz znęca się psychicznie, za wszystko mnie obwinia, krytykuje, nazywa mnie swoim największym błędem życiowym... Trudno mi o tym pisać, ale zeszłego lata nawet doprowadził mnie do próby samobójstwa... Przeżyłam tylko i wyłącznie, bo synowie zawołali karetkę -- mój mąż, który widział co się dzieje, obudził jedynie syna, powiedział "z mamą chyba coś jest nie tak" i poszedł spowrotem spać!
Podejrzewam go o zdradę - że ma lub miał kochanki, jednak nic udowodnić nie mogę. On flirtuje bez przerwy przez internet z młodymi laskami, prosi je o "gołe zdjęcia" (sam ma prawie 60 lat). On nazywa mnie zazdrosną wariatką - boje się wręcz, że to on będzie mi próbował dać przed sądem winę o rozpad małżeństwa.
Do sedna problemu:
Mamy wspólną nieruchomość, która niedługo ma zostać wywłaszczona pod cele publiczne. Jako odszkodowanie szykuje się spora kwota (w przedziale 2-4 mln zł), dlatego chcę dobrze się przygotować, żeby nie zostać z niczym. Mąż już mi naburknął, że "kupi mi mieszkanko M1", a z resztą "wyjedzie w świat".
Moja obawa - Nieruchomość była kupiona co prawda podczas małżeństwa i jestem wpisana do Księgi Wieczystej (z dopiskiem "M"), ale część była opłacona z darowizny jego wujka - czy mąż będzie mógł się na to powoływać? Wujek te pieniądze dał całej rodzinie, ale było to ponad 20 lat temu i w miedzy czasie nie ma na ten temat żadnej dokumentacji, wujek nie żyje.
Zamierzam wpierw złożyć wniosek o zniesienie wspólnoty majątkowej, a następnie o podział majątku, tak żebym mogła moją cześć sprzedać miastu lub dostać odszkodowanie z wywłaszczenia do własnych rąk, a nie bać się, że mąż ucieknie ze wszystkim za granice, a mnie może jeszcze pozostawi z długami.
1. Czy warto to robić oddzielnie, czy za jednym zamachem podczas rozprawy o rozwód?
2. Czy mam jakieś szanse, żeby odpowiedzialność za długi (zaciągnięte w całości bez mojej wiedzy i również bez korzyści) znieść wyłącznie na męża (niech płaci ze swojego udziału za nieruchomość!)?
3. Zależało by mi też na radzie, jak wyegzekwować od męża, aby udostępnił mi część aktualnych dochodów z kamienicy (po zniesieniu wspólnoty majątkowej i do czasu wywłaszczenia). Jestem niby współwłaścicielem, ale umowy idą na niego i czynsze też idą na jego konto.
4. Czy muszę się obawiać, że mąż będzie przedstawiał sprawę jako że nieruchomość została kupiona za pomocą darowizny jego krewnego?
Odpowiedzi w temacie: Rozwód a wspólna nieruchomość (1)
W kwestii otrzymania pieniędzy od męża wystarczy złożyć wniosek o przyznanie alimentów do sądu rodzinnego. Nie ma potrzeby wiązać tego z pozwem rozwodowym, bo takie sprawy długo się ciągną, a alimenty sąd szybko zasądzi.
W kwestii zaciągniętych kredytów jest tak, że żona, jeśli małżonkowie nie znieśli wspólności majątkowej, musi wyrazić zgodę na zaciągnięcie kredytu. Dziwie się, że bank tego nie wymagał, chyba że mąż zadłużył się w innej "instytucji", która nie działa legalnie.
Jeśli chodzi o nabycie nieruchomości, to wszystko zależy od tego, jak został sporządzony akt notarialny przy jej nabyciu. Ważne jest, czy w tym akcie jest zawarte oświadczenie męża, że część kwoty (oraz wskazanie o jaką kwotę chodzi) pochodzi z darowizny od wujka i stanowi majątek odrębny męża. W takim przypadku mąż będzie mógł się na to powołać. Jeśli jest tak, jak pani pisze, że darowizna była przekazana całej rodzinie, to nie powinno być takiego zapisu, ale trzeba koniecznie sprawdzić.
Generalnie radzę Pani szybko udać się z tym tematem do prawnika lub do jakiejś organizacji pomagającej kobietom w takich sytuacjach (jeden namiar podaję poniżej), bo jest to trudna sprawa, a przypuszczam, że mąż wynajmie sobie adwokata. W takiej sytuacji będzie Pani trudno wyegzekwować "swoje" jeśli będzie Pani działać bez pomocy prawnej.
Życzę powodzenia.
Fundacja "Pomoc Kobietom i Dzieciom (Rozwód, Przemoc, Głód
)Wąchocka 4 lok. 5, 03-934 Warszawa, Telefon:(0-22) 617 46 58, 616 38 54, 0-603 83 78, 0-602 778 370
Dni i godziny pracy biura
telefonicznie: 022 617 46 58, 022 616 38 54 w godz. 9.00 - 14.00, później 0-602 778 370, 0-669 448 118
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?