K O R U P C J A - forum prawne
Jets wiele problemów z tym związnaych. Chetnei z WAmi o tym podyskutuje. Akurat bronie niedługo doktorat z tego zagadneinia a wujeciu prawnbiczym. Na poczatke jedno zagadnienie do przemyslen;) Art. 24 h ustawy o sam. gminnym zawiera zapis mówiący ze radny ma obowiązek złozyc oświadczenie majatlkopwe, zas jego prawdziwosc ocenia przewodniczacy rady( lub sejmiku wwojewodztwie0. No i jak rdany skłamie to wtedy jest z ato art, w KK. Natomiast problem lezy gdzie idziej a mianowicie, pocoene tgeo oswiadczenia dokonuje przewodniczacy, od którego to wlasnie jako 10go dowie sie o niepaerwidlowowsciach prokurator. I co?? ano nic. Przepis jest martwy gdyz dopoki gdy przewdoniczacy nie ujawni publicznie o nieprawidlowowdcciach osiwdaceznia to nikt si eo tym nie dowie bo jets to material tajny. I co najgorsze radny moze byc skazany ale sma przewodniczcay??.. NIC !! Nie ma za toz e niewlaciwie analizowal to osiwdczenie zadnej snakcji.I w taki oto sposb sie tworzy przepisy ktore sa w istocie swej martwe, a jednynie sa pewna pozytwką wyboercza.
(WielkiMufta)
Odpowiedzi w temacie: K O R U P C J A (11)
a ja myskle z ekorupcji by nie bylo gdyby kazdy postepowal logicznie i etycznie
Ojj ewa nie spłycaj tematu mi chodzi o zapisy prawne
Przed pisaniem następnego tekstu spróbuj najpierw poćwiczyć z programem do nauki pisania na klawiaturze kompa a następnie z programu poprawy pisowni.A tak wogóle to w jakim języku piszesz???????
podaj zasady etyczne, uniwersalnelne dla przeciętnego Polaka. Wystarczy chyba, żeby nie pił w pracy nie lał zony i dzieci (albo męża) i spokojniutko chodził do kościółka i wszystko będzie grało, tak ???
WIELKI MUFTA piszesz doktorat a ja nie mogę ciebie nawet dobrze przeczytać
WielkiMufta! witaj na pokladzie oazy dla nieprzytomnych. wlasciwie nie tylko mysle ze popiles cosik, ale rowniez nie wierze w twoj doktorat, przeciez ty sie nawet wyslowic nie potrafisz, ej.... .. ;-)
Spróbuję się odnieść do problemu MałegoMufty merytorycznie. MałeyoMufto! Sedno problemu całego zjawiska niestety leży w zupełnie gdzie indziej. I jak długo większość społeczeństwa/polityków/posłów a przynajmniej któraś ekipa rządząca tego nie "złapie"walka z korupcją będzie tylko jałową gadaniną, w której od czasu do czasu prowadzona będzie licytacja na "pomysły" mające ukręcić łeb korupcji, a których realizacja najczęściej będzie ją (korupcję) tylko nakręcać jeszcze bardziej...
Problem korupcji jest prawie wyłącznie problemem czysto ekonomicznym. Otóż z punktu widzenia ekonomii łapówka jest po prostu ceną równowagi niezrównoważonego rynku, na którym z jednej strony mamy jakieś dobro żadkie, czyli takie, w przypadku którego chcących je kupić jest więcej niż "sztuk" dobra (np. pozwolenie na budowę na gruncie, na który ostrzą sobie zęby deweloperzy, koncesja, usługa medyczna [oczywiście tylko w państwowej służbie zdrowia, wymiganie sie od punktów karnych za nadmierną prędkość itd.), z drugiej zaś - potencjalni nabywcy.
Mechanizm zawsze jest ten sam: łapówka jest po prostu kwotą, która cenę danego dobra wyrównuje do poziomu rynkowego, tzn. takiego przy którym sprzedający zgadza sie coś sprzedaż (najczęściej jest to cena ryzyka, jakie ponosi skorumpowany urzędnik).
Najlepiej zjawisko to było widoczne kiedyś - "za komuny" (uwaga! socjalizm mamy nadal), kiedy korupcja była wszechobecna. Żeby kupić w sklepie kilo schabowego trzeba było wręczyć Pani Zosi łapówkę, której warość wyrównywała po prostu rynkowy poziom ceny na tego schabowego. Rynek sie równoważył i popyt zrównywał z podażą (wszyscy znakomicie wiedzieli, jaka jest prawdziwa cena równowagi, czyli łapówka) i tak oto wolny rynek tryumfował zawsze, nawet w czasach najbardziej idiodycznie/centralnie stereowanej gospodarki (zresztą - podobno nawet w czasach II wojny światowej można było kupic w Warszawie wszystko - łącznie z niemieckim czołgiem "Ferdynand" jeśli sie tylko znało cenę i "sprzedawcę").
Ale proszę Państwa! Jeszcze ciekawiej jest teraz. Kiedy urzędnik zajmujący sie sprawami gospodarczymi bieżę łapówę, to tworzy tym samym przedsiębiorcom rynek, na którym mogą oni działać bez ograniczeń biurokratycznych (kupują po prostu dane dobro - np. idiotyczną koncesję - za znaną powszechnie cenę). Dlatego - czy nam się to podoba czy nie - korupcja gospodarcza jest smarem gospodarki i wbrew pozorom - działa dla niej KORZYSTNIE (zaraz będze o stronie etycznej problemu).
Co ciekawe - zjawisko korupcji w tej sferze możnaby zlikwidować z dnia na dzień. W tym celu wystarczyłoby ustalić oficjalną, urzędową cenę koncesji i zezwoleń na takim poziomie, na jakim "chodzą" one na czarnym rynku (co nie jest, jak wiemy wszyscy, trudno ustalić). Przedsiebiorca wykupywałby od Państwa koncesję, pieniądze zamiast kieszeń urzędnika zasilałyby skarb Państwa, zaś przekupstwo musiałboby zniknąć ponieważ nie miałoby najmniejszego ekonomicznego sensu (po co dawać urzędnikowi, skoro wszyscy chcący mogą kupić sobie koncesję legalnie).
Ale najciekawiej jest w przypadku prawa karnego. Tutaj łapówka dana prokuratorowi (za "odpowiednie" prowadzenie śledztwa) lub Policjantowi (np. za nie - wlepienie puntków karnych) jest po prostu ceną równowagi za wolność.
Tutaj zjawisko korupcji mogłoby zostać zlikwidowane z dnia na dzień poprzez rozpowszechnienie instytucji dobrowolnego poddania sie karze z karą w postaci grzywny. Delikwent zamiast dawać w łapę prokuratorowi/policjantowi uiszczałby karę pieniężną (zbliżoną wielkością do łapówy) i wszyscy byliby szczęśliwi (delikwent wolny i czysty wobec prawa, prokurator/policjant zadowolony z podniesionej statystyki zaś skarb państwa wzbogacony o dodatkowe środki na wynagrodzenia Policji).
Oczywiście i tutaj warunkiem powodzenia jest ustawienie "ceny" na właściwym rynkowo poziomie. Znów kłania się ekonomia.
Metody ekonomiczne walki z korupcją mają druzgocącą przewagę nad wszystkimi innymi (np. prawnymi) z tego prostego powodu, że likwidują przyczynę zjawiska, a nie zwalczają objawy (skutki). Metody prawne powinny być tylko subsydiarne. Wymienić tu można: złamanie solidarności biorącego z dającym (OBLIGATORYJNE zwolnienie z kary dającego, który wyjawi łapówkarza), wymierzanie za korupcje tylko kar grzywny i to drakońskich (tak wysokich, aby wielokrotnie przewyższały wkalkulowane w "cenę" ryzyko, czyli obliczane zawsze jako dużą wielokrotność przyjętego przysporzenia), zaś przede wszystkim - deregulacja gospodarki tak, aby jak najmniej decyzji pozostawiano w rękach urzędników i aby to były dezycje jak najmniej uznaniowe, a jak najwięcej - deklaratoryjne (sprowadzające się do sprawdzenia, czy kandytat X spełnia Y wymogów formalnych).
Tak więc, gdyby "walczący" z korupcją chcieli ją zwalczyć tak naprawdę, a nie tylko pochwalić się wyborcom - jak to czynią wszystkie polskie partie lewicowe (UWAGA! Chcę, aby mnie dobrze zrozumiano - mówię "wszystkie polskie partie lewicowe" ponieważ w Posce NIE MA JESZCZE PARTII PRAWICWYCH [tj. mających ponad 5% poparcie]) to mają do tego gotowe 100% skuteczne środki. Ale nie zrobią tego, ponieważ każdy zachowuje sie racjonalnie i chroni swoje źródła dochodów. I będzie tak tak długo, jak długo będą mieli Ci Państwo dostęp do pieniędzy podatników, czyli dopuki będziemy kultywować socjalizm (czyli jeszcze bardzo długo).
Do tego dochodzi jedno ogólne prawo korupcji, które sprawdza sie zawsze i wszędzie. Wyeliminować się korupcji po prostu NIE DA (bo człowiek jest chciwy - jest to cecha, której zawdzięczamy rozwój gospodarki i postęp techniczny społeczeństw od czasów Adama i Ewy) lecz jest ona tym mniejsza im mniej liczni i lepiej opłacani są urzęnicy pańswowi. Im mniej liczni - tym mniej potecjalnych źródeł "brania". Im lepiej opłacani, tym mniejsza motywacja do brania i tym większe związane z nim ryzyko (przy założeniu, że grzywna wielokrotnie przewyższa pensję urzędnika, i że obligatoryjnie orzekana jest kara usunięcia ze służby publicznej.
Jest jeszcze drugie niezmienne prawo korupcji. Nie da sie z nią walczyć metodami kontroli, ponieważ każda kontrol przynosi pogłebienie sie zjawiska - czyli zwiększanie sie korupcji. Jest to naturalne z punktu widzenia ekonomi: w razie stosowania kontroli łapówkę trzeba odpowiednio zwiększyć tak, aby biorący mógł się nią podzielić z kontrolującym i aby obu im się to opłacało (równoważyło ponoszone przez obu ryzyko).
I jeszcze jedna uwaga. Plecie sie mnóstwo bzdur na temat rzekomego problemu - kto jest urzędnikiem państwowym (czyli kimś, kogo wymienia większość przepisów "antykorupcyjnych")? Jest tylko jedno prawdziwe kryterium - proste i obiektywne, bo ekonomiczne. Urzednikiem państwowym jest każdy, kto bierze jakiekolwiek pieniądze z budżetu, czyli podatników. Jest więc nim i pani w gminie i sędzia i Policjant i nauczyciel i lekarz (pańtwowej służby zdrowia) i wszystkie te osoby rzeczywiście chętnie ulegają korupcji. Im większa redystrubucja dochodów przez państwo (im więcej państwa we wszystkch sferach gospodarki - łącznie z takimi sferami gospodarki jak służba zdrowia, czy szkolnictwo - tym większa korupcja.
Cytowany tu przez Ciebie MałyMufto przepisik o deklaracjach majątkowych urzędnika gminy jest po prostu śmieszny i szkoda Twojego czasu (tym bardziej doktoratu) na zajmowanie sie nim; został wymyślony po to, by kilku skorumpowanych urzędników (np. posłów) mogło sie pochwalić, że walczą z korupcją. Nie daj się na to nabrać: "defekt", który zwórcił Twoją uwagę jest naturalny i oczywisty, bo w tym przepisach nie chodziło urzędnikom przecież broń boże o to, by pozbawić sie źródła dochodu z łapówek. Ty byś chciał zmniejszać Twoje zarobki??
Proponuję Ci zatem zajęcie się istotą zjawiska, nie zaś jego odpryskami. Inaczej dołączysz do grona pierdół, którzy mają plotą androny a korupcja kwitnie. A wogóle możemy ubić interes - jak nie masz pomysłu to mogę napisać za Ciebie tę pracę (myślę, że znajdziemy cenę równowagi). Gwarantuję Ci, że będą się nią zaczytywać ...
Bardzo podoba mi się Twoje podejście ekonomiczne do łapówki. Ja podnoszę jeszcze jeden pomysł, a mianowicie ustalenie jasnych przepisów. Nikt nie daje łapówki komuś, od kogo nic nie zależy. Jeśli przepis prawa będzie z góry uzależniał wynik postępowania od przesłanek, to łapówka nie będzie miała sensu.
Co do przypadków, gdy jest więcej chętnych na dane dobro (przypuśmy koncesję na sprzedaż alkoholu), to po prostu powinno sie urządzić przetarg. Kto da więcej.
Oczywiście, tą drogą nie da się wszystkiegu uregulować (no choćby tych łapówek za mandaty), ale "świata podobna naprawić nie mozna, można go tylko polepszyć nieco".
Uważam, że bardzo dobrym pomysłem jest obligatoryjne uniewinnienie strony, która proceder uajwniła. To wyczyściłoby atmosferę. Natomiast za nietrafny uważam pogląd, że wprowadzenie dobrowolnego poddania się karze ma pomóc w zmniejszeniu korupcji. Żeby nie wiem jak ustalać stawkę za to dobrowolne poddanie sie karze, toz zawsze Policjant może przyjąć trochę mniej. To ślepa uliczka.
Bo nie piszesz doktoratu! Było się uczyć a nie uganiać za dziewuchami! ;-))))))))))))
oo jak miło że ktos w końcu podszedł do tego powaznie, a swoją droga uwgai wszelkie o tym ż ebazgroile i pisze niewyraźnie uważam za idiotyczne wazne żebym był zrpzumiany. Co do twgo podejścia to..ppowiem tak nie chce mi skie klepac tego wszytskiego umówmy sie ż ejak napsiz e a juz kończe dracik to wtedy ci zprzyjemnościa go przesle, a propozycje ż ego z amnie napisze (sz) Pan(i) uwazam za cokolwiek nie na miejscu ( nie po charakterze pisma i ilości błeęhjkdbwuie sie ludzi ocenia koelgo ) !!!
KORUPCJA BYŁA JEST I BĘDZIE
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?