Prawa autorskie do programu partii politycznej - forum prawne

Moje pytanie jest pewnie dość nietypowe, chociaż być może w dzisiejszych czasach takie zdarzenia jak poniżej opisane wcale nikogo nie zdziwi. Otóż w 2003 roku około 100 osób postanowiło stworzyć nową partię polityczną. Najpierw więc przez jakiś czas spotykały się i o tym rozmawiały, potem w wybranych grupach roboczych pracowano nad statutem i podstawowym programem, Wreszcie 6 września 2003 r, odbył się zjazd założycielski, 100 osób debatowało, dyskutowało, przyjmowało uchwały. Efektem wielogodzinnej grupowej pracy i burzliwej dyskusji, było przyjęcie tzw. "Zielonego Manifestu" jako dokumentu programowego partii. Proces jego powstawania był protokołowany. Dokumenty ze zjazdu założycielskiego oczywiście trafiły do sądu, po jakimś czasie partia została oficjalnie zarejestrowana, wpisana do rejestru partii politycznych, posiada osobowość prawną, prowadzi działalność w całym kraju, startuje w wyborach (może na razie z dość marnym skutkiem, ale nie o to chodzi), ma kilkuset członków i wielu sympatyków. "Zielony Manifest" nadal pozostaje taką ideową bazą działania partii, jak wszystkie oficjalne dokumenty jest dostępny dla wszystkich na stronie internetowej: http://www.zieloni2004.pl/portal/index.php?s1=manifest I teraz nagle po 3 latach istnienia partii jakieś inne ugrupowanie polityczne (napisałbym, że podejrzane o udział w tzw. wyłudzeniach ekoharaczy, ale to nie ma tutaj żadnego znaczenia) wchodzi sobie na w/w stronę, naciska Ctrl-A, potem Ctrl-C, potem wchodzi sobie do edytora swojej własnej strony, naciska Ctrl-V (wcześniej dokonując drobnych skreśleń w dokumencie) i oto powstaje manifest zupełnie innej partii, co można naocznie zobaczyć na stronie: http://www.zielonirp.org.pl/index.php?sub=o_nas I teraz zagwostka - czy prawo autorskie reguluje taki przykład politycznego rozbójnictwa? Kto posiada "prawa autorskie" do dokumentu będącego dziełem zbiorowym 100 członków-założycieli partii? W jaki sposób można ukarać kogoś, kradnącego własność intelektualną wytworzoną przez kogoś innego? Czy ktoś w ogóle ma pomysł od której strony "ugryźć" taką nietypową sytuację?