Sprawa w sądzie o zapłatę za usługę budowlaną - prośba o pomoc - forum prawne
Witam Państwa,
na tutejszym forum jest to mój pierwszy post i dlatego też mam nadzieję, że wpisu dokonuje w odpowiednim dziale.
Jestem właścicielem małej firmy budowlanej, zajmujacej się budownictwem kubaturowym oraz sprzedającej materiały niezbędne do realizacji obiektów. Z branżą budowlaną mam do czynienia od 10lat i zaczynałem od stanowisk menedżerskich w duzych firmach działających w tej branży.
Nie chciałbym Państwa zanudzać, więc przejdę do meritum. Własną działalność rozpocząłem na przełomie 2009/2010r, kiedy to mój b. dobry prztjaciel namówił mnie, abym założył firmę, która zrealizuje jego planowany dom. Jak to bywa z przyjaciółmi, wszystko ustalaliśmy na tzw. "gębę" mianowicie, nie podpisując żadnej umowy miałem zrealizować obiekt od a do z, wraz z dostawą wszelkich materiałów bud. W momencie kiedy przyjąłem propozycję, on posiadał juz działkę oraz podpisaną umowę ze swoim kierownikiem budowy i tutaj zaczął się mój koszmar....
Rozpocząłem budowę, a ponieważ sam nie racuje fizycznie w mojej firmie, wysłałem ekipę na plac budowy. Budowa przebiegała szybko lecz niestety ciągle pojawiały się moje konflikty z kierownikiem, który w moim mniemaniu nie powinien prowadzić budów, a jego niekompetencja i nieprzygotowanie merytoryczne wprawiały mnie w szał, gdyż przez jego filozofię budowa zaczęła posówać się żółwim tempem. Chodzi o to, że człowiek ten nie potrafił podejmować decyzji o zmianach w projekcie jakie chciał dokonać inwestor tzn liczył po 100razy, zastanawiał się czy np nadproże powinno być na 230, a może na 234, nie wspomnę o tym, że nie potrafił wyznaczyć wykusza lub spartolił projekt schodów. To wszystko spowodowało, że moi ludzie stali na budowie, a ten myślał i myślał, zaś moja kasa uciekała. Za SSO z materiałem wziąłem ok 144tysPLN brutto, bo to od kolegi, który notabene dał mi pierwsze zlecenie:). Wściekłem się i powiedziałem koledze, że schodzę z budowy bo więcej tutaj tracę nerwów i kasy niż to warte zwłaszcza, że już miałem kolejne 3budowy. Kolega na to, abym został i nie zwracał uwagę na KB, który już nie będzie szaleć i będzie tylko przyjeżdżał weryfikować postęp prac, skoro prowadzi dziennik. Zgodziłem się, a on miał porozmawiać z KB. Budowa ruszyła ponownie i po 3 misiącach w końcu wylaliśmy strop. Zadowolony kolega wraz ze swoja rodzinką, zaprosili mnie z moją żoną i dzieciakami na weekend w góry - oczywiście mówie o zaproszeniu, a nie sponsorowaniu wyjazdu:)
Tak się złożyło, że podczas ww. wyjazdu przypomniałem koledze o zaległych płatnościach, co jego rozgniewało. Po powrocie oczekując na zapłate (cierpliwie), zwiozłem na budowę więźbę, dachówkę, a moja ekipa kończyła ściany szczytowe. Pojechałem do kolegi i upomniałem się po raz kolejny o zapłatę, a on przy mojej żonie zrobił mi taką jazdę, że oboje nie wierzyliśmy do tego stopnia iż się wycofałem tamtego dnia. Następnego dnia ponowiłem próby, ale zauważywszy niechęć kolegi do rozmów, poczyniłem krok do przodu tj. powiedziałem jemu, że schodzę z budowy i zabieram więźbę i dachówkę. Dopiero wtedy zaczął rozumieć moje słowa i obiecał mi częściową zapłatę za wcześniejsze pracę. Razem z żoną mieliśmy za kilka dni zaplanowany urlop i zależało mi, aby odzyskać przed wyjazdem chociaż trochę kasy. Kasę częściowo dostałem, lecz nadal ni byliśmy na bieżąco. Nadszedł dzień wyjazdy więc przekazałem ekipie, że w trakcie mojej nieobecności 2tyg mają robić więźbe i rozpocząć układać dachówkę. Po powrocie zauważyłem, że te prace wykonane więc jadę porozmawiać o zapłacie, a tam znów jazda..... Miałem dość tym bardziej, że pod moją nieobecność w impertynentny sposób traktował moich pracowników i powiedział im, że ja już jestem z nim rozliczony za całą budowę, więc mają się streszczać, a poza tym "objeździł" wszystkie moje budowy i klientów, oczerniając mnie w taki sposób, że zyskałem najgorszą opinię na rynku. Nakazałem chłopakom zejść z budowy, pomimo że pozostało ok 2-3dni pracy do zakończenia SSO tj częściowo rynny, 8achówek i obróbka komina. Tego samego dnia wystawiłem fakturę i wysłałem. Po jej otrzymaniu on odpisał, że nie zapłaci i koniec oraz przekazał, że nie odpuści dopuki dopóty nie zamknę firmy. Chcąc jego nastraszyć poszedłem do prawnika, który w moim imieniu napisał wezwanie do zapłaty, a ten nic. Prawnik stwierdził, że trzeba sprawę kierować do sądu i tak też zrobiliśmy. Po złożeniu pozwu, otrzymaliśmy pismo od jego prawnika, a wraz z nim eksertyza budynku wykonana przez rzeczoznawcę budowlanego. W ekspertyzie widzimy, że budynek nie nadaje się do użytku, a wszelkie zmiany w stosunku do projektu są samowolką budowlaną (pomimo, że to on chciał dokonać tych zmian, a kierownik to wiedział). Sprawa w sądzie po- pierwsza, przesłuchany zostaje KB i ku mojemu zdziwieniu obstaje za inwestorem, a jako dowód mojej winy przedstawiają sędziemu notatkę służbową z placu budowy x2szt w której to KB zwraca się do inwestora o nieprawidłowościach w procesie budowy, a także o mojej niefachowości. Notatki podpisane przez nich z datą na kilka dni przed wystawieniem faktury.
Dowodem był też dziennik budowy w którym wszystkie wpisy były dokonywane w odstępie 2tyg, aż do momentu ostatniego którego dzielił z wpisem przedostatnim okres 3m-cy i brzmiał "wykonuje się konstrukcje dachową niepoprawnie co zagraża katastrofą budowlaną. Wykonano fragmentaryczne pokrycie dachu dachówką" - nadmienię, że dach był wykonany i pokryty dachówką ok 1m-ca przed tym wpisem tj wtedy kiedy zszedłem z budowy.
Sprawa nr2 biegły ocenił, że podtrzymuje opinie rzeczoznawcy. (ale ja wiedziałem, że są odstępstwa od projektu, jednak on i KB je akceptowali i nie powiadomili mnie o tym, iż coś im nie pasuje, a także nie wstrzymali budowy) Stwierdzilismy z prawnikiem, że spreparowali dokumenty....
Sprawa nr3 przesłuchane są strony. Powiedziałem to wszystko, jednakże sprawę przegrałem.....
Sędzia stwierdził, że to wszystko moja wina, a kolega poszkodowany i biedny. Wg sedziego nie miałem prawa wystawić faktury bo nie skończyłem prac i nie ważne, że nie chciałem tam już robić dalej.
Po ponad roku walki w sądzie, straciłem całą zaległą kasę i muszę pokryć wszelkie koszty sądowe i zastępstwa adw. - super biznes prawda?. Po sprawie miałem dość i moj prawnik zaproponował im stan "0", a zarazem za przeprowadzenie tego skasował kolejne pieniądze ode mnie:) Zaakceptowali. Jednak po kilku dniach dostaję wezwanie od ich adwokata do usunięcia całego dachu bo zgodnie z ostatnim wpisem do dziennika i eksperyzą jest wadliwy. Jeśli tego nie zrobię obciążą mnie dodatkowo kwotą 15tys bo zrobi to inna firma.
Szanowni Państwo, co ja teraz powinienem zrobić, kiedy nie chcę z nim mieć nic wspólnego??
On teraz próbuje mnie wykończyć, a ma za sobą prawo ukochane:) Na tę sprawę nie chcę wydawać więcej pieniędzy po sądach, bo i tak nie jestem w stanie udowodnić, że on i KB mnie wyrolowali i zmiany w stosunku do projektu były akceptowane przez nich i do chwili zapłaty nic nie mówili.
Niby budynek groził zawaleniem, a on przez ten cały czas wykonywał w środku inne prace sam oraz inne ekipy budowlane. Wiem o wszystkim, gdyz obok jego domu budowaliśmy dwa inne budynki, a jeden z nich m. in. dla jego kuzyna, który jest zadowolony i z tego powodu również jest jego wrogiem.
Proszę o jakąkolwiek pomoc, jeżeli takowa jest jeszcze możliwa w tej sprawie, a ja obiecuję się odwdzięczyć się.
Mógłbym o tej sprawie pisać jeszcze długo, ale najważniejsze chyba ująłem powyżej.
Pozdrawiam wszystkich,
Odpowiedzi w temacie: Sprawa w sądzie o zapłatę za usługę budowlaną - prośba o pomoc (1)
Dwie rady na przyszłość: 1. Wszystko dokumentować na piśmie (umowa, zmiany umowy, odstępstwa od projektu, płatności etc.) Tu przyda się współpraca z prawnikiem. 2. Prowadzenie działalności w formie spółki z o.o. z minimalnym kapitałem założycielskim 5.000 zł. W razie problemów zgłasza się wniosek o upadłość i przepada kapitał założycielski. Tu też sugeruję współpracę z prawnikiem. W opisanej sprawie jest znaczący problem, ponieważ przed sądem nie liczy się to rzeczywiście miało miejsce, tylko to, co strony są w stanie udowodnić. Ustalając wszystko na "gębę" nie ma Pan dowodów na swoją korzyść, a kolega ma świadków. Ja w takiej sytuacji nająłbym specjalistów, którzy w nocy odpowiednio zajęliby się budynkiem kolegi i w ten sposób zakończyłbym sprawę, ale nie jest to rozwiązanie, które Panu polecam.
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?