balagam o pomoc bo juz nie mam sily... - forum prawne
tak jak w temacie prosze kogos o porade bo nie mam juz sily i
pomyslow na swoja tesciowa. Odkad wyszlam za maz okazalo sie sie moj maz to klamca i nie powiedzial mi przed slubem ze ma dlug w banku na 80 tys zl. Wyszlo to jak trzeba bylo kupic mieszkanie bo w drodze bylo dziecko. Potem wyszly jeszcze inne klamstwa - ze np byl w Iraku jako zolnierz a nie byl itp. Tlumaczyl sie ze klamal bo jest nikim a mnie kocha i chcial byc kims w moich oczach. Uwierzylam mu i po namowie rodziny zostalam z nim, bo mialo byc dziecko. W miedzy czasie okazalo sie ze nie tylko moj maz to klamca. Jego matka jest jeszcze lepsza. Od trzech lat nie placila ani czynszu ani rachunkow
za prad i gaz. Poniewaz maz byl w tym okresie zameldowany u niej to windykacja nie mogac sie z nia skontaktowac wyslala monit o zadluzeniu i skierowaniu sprawy do sadu do meza. Stad tez dowiedzielismy sie o jej problemach. Gdy jej pytalismy czy ma na zycie, na jedzienie bo ma niska emeryture i moze byc jej ciezko odpowiedala ze
Odpowiedzi w temacie: balagam o pomoc bo juz nie mam sily... (5)
wszystko ma i od nikogo niczego nie chce. Nie wiem co
robila z pieniedzmi ktore mialy byc na oplaty (wowczas maz jej dawal jeszcze pieniadze na to bo z nia pracowal). Twierdzi ze wydawala na jedzenie. Jak krolowie to nie jedli bo ona w wieku 60 lat nie ma juz prawie wszystkich zebow, on ma zaawansowana prochnice. Podejrzewam ze robila ludziom prezenty bo taka jest, ze idac do kogos MUSI isc z ciastem i kwiatami, jezdzila taksowkami itp. Dodatkowo maz bral ciagle nowe kredyty na jej zachcianki - stad tez po czesci wzial sie jego dlug ktory przede mna ukryl. W koncu prad, gaz, telefon stacjonarny i komorka zostaly zaplacone i dlugi uregulowane. Gazu aktualnie nie ma w domu, gotuje na kuchance elektrycznej, komorke ma na karte i jak jej zostanie kasa to moze dobie doladowac. Wyszedl po chwili problem z czynszem bo kazalam mezowi zadzwonic do administracji i dowiedziec sie czy tam przypadkiem nie zalega.
Zadluzenie jest od 2005 roku. Ani jednego miesiaca nie zaplacila.
Spoldzielnia w
Spoldzielnia wysylala monity na jej adres a ona je wyrzucala. Nic
nikomu nie mowiac. Maz nawet nie wiedzial podobno ze ona nie placi tych rachunkow. Dlug jak sobie wyobrazacie nie jest maly. Maz wzial ja za fraki i zaprowadzil na sile do spoldzielni (dodam ze unikala tego jak ognia, jak mial przyjechac to wychodzila z domu i nie odbierala telefonu). Spoldzielnia po blaganiach meza zgodzila sie o zaniechanie eksmisji i rozlozeniu dlugu na raty. Tesciowa podpisala ze bedzie to splacac regularnie. Zostala tez ostrzezona ze jak nie zapalci chociaz jednej raty to zerwa z nia umow najmu i nastapi eksmisja z lokalu. Wczoraj maz zadzwonil do administracji i dowiedzial sie ze tesciowa nie zaplacila jednego rachunku za listopad... Mi brak juz slow, nie mam sil, pomyslow.
Jestem w 7 miesiacu ciazy i znow mam przez tesciowa problemy. Ja sobie z nia nie wyobrazam mieszkac w naszym mieszkaniu, chyba wolalabym sama isc z 2 dzieci na ulice. Tesciowa jest nie do zniesienia - mowi tylko o swoich zmarlych rodzicach, o wojnie, snuje teorie spisku przeciwko sobie, jej brat pomaga jej, co miesiac przywozac jej jedzenie a ona oddaje to jedzenie psu, bo mowi ze ona baleronu nie je bo jest tlusty, tego nie je bo nie itp. - wszystko wybrzydza, na talerzu zazwyczaj wszystko jest u niej rozgrzebane i na koniec tez laduje w koszu albo w misce psa. Generalnie z nia sie nie da zyc. Szczerze mowiac ja juz teraz wariuje.
Boje sie ze przy eksmisji sad moze nakazac mezowi opieke nad matki i bedzie ja musial przgarnac do naszego mieszkania. Nie wiem co mam robic. Sama borykam sie z dlugami meza, wielkim kredytem na mieszkanie (jego pensja w calosci pokrywa kredyt na mieszkanie w ktory wciagnieta jest spora czesc jego dlugu). Z mojej dosc wysokiej pensji nie zostaje nic. Splacam 2 jego kredyty i z tego co zostaje robie oplaty + chce aby synek mial
zapewnione godne zycie, bo na to zasluguje. Jest dzieckiem z malym niedlosluchem i tez z tym musze walczyc: audiolog, ew. opreacja itp tez kosztuja. Ja biore dodatkowe prace zeby cos tam dorobic.
Odkad poznalam meza mam przez niego tylko klopoty, moj poziom zycia spadl na leb na szyje. Ja czasem nie mam na krem do buzi czy fryzjera, bo zasze jest cos - poza tym wole juz malemu cos kupic niz sobie. Sa wazniejsze rzeczy... Blagam poradzcie mi co mam robic z ta sytuacja bo sama nie daje rady. Nie moge skonczyc w wariatkowie bo dzieci nie moga isc do takiej tesciowej, ktora nie umiaja wlasnego syna wychowac... Czy jedynym rozwiazaniem jest rozwod? Czasem tak mi sie wlasnie wydaje. Czy ktos moze mi cos powiedziec na ten temat? Moze
jest inne wyjscia tylko ja go juz nie widze?
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?