Renta socjalna a zatajenie ukończenia studiów - wpadka - forum prawne
Witam
Głupia sprawa, aż wstyd się przyznać ale co zrobić
Od 2001r do maja 1012r pobierałem rentę socjalną okresowo przyznawaną (najpierw przez MOPS a potem przez ZUS). Zanim poszedłem na rentę, to pracowałem na umowy zlecenie bez składek bo studiowałem.
W MOPS podałem że jestem w trakcie studiów (bo tak było, studiowałem MSU), nie pamiętam już czy podawałem że mam ukończony licencjat.
W 2004r miałem komisję już w ZUS, tam orzecznik zapytał czy nadal studiuję, powiedziałem że tak, bo tak było, prawie kończyłem magisterkę ale nie pytali mnie czy co studiuję, gdzie i czy to licencjat czy MSU. Więc nie precyzowałem. Orzecznik powiedział mi że gdy skończę studia to nie dostanę już renty i to niezależnie jak bardzo będę chory, ponieważ pod uwagę bierze się wiek, wykształcenie i dotychczas wykonywaną pracę a nie chorobę. Ten sam orzecznik "doradził mi" że jeżeli nadal chcę mieć świadczenie - bo wg stanu zdrowia faktycznie się nie nadaję do pracy - to na kolejnych komisjach mam się nie przyznawać że ukończyłem studia. Mam powiedzieć że przerwałem naukę np ze względu na stan zdrowia bądź trudności w nauce. Powiedział mi że ZUS nie jest wstanie tego sprawdzić, nie mają takich możliwości prawnych, chyba że ktoś na mnie doniesie.
Głupi byłem, ale nie chciałem stracić świadczenia ponieważ faktycznie nie mam siły pracować, pracodawcy mnie nie chcą zatrudnić (epileptyk) i nie przyznawałem się w ZUS że ukończyłem te studia. Pracodawców nie obchodzi że mam skończone dwa kierunki studiów, znam dość dobrze język i kiedyś miałem niezłe dośw zawodowe, pracodawcy nie chcą problemu. Cały czas szukałem pracy i nadal szukam, ponieważ wolałbym pracować i zarabiać na siebie niż wegetować na rencie, w tym źle sie czuć z ukrywaniem studiów.
Wracając do tematu. Na drugiej komisji w ZUS zapytano mnie czy skończyłem studia, powiedziałem że nie dałem rady i musiałem przerwać naukę. Zanotowano to w aktach. Na kolejnych komisjach już o to nie pytano, jedynie pytano czy pracuję.
W tym roku, orzecznik uznał mnie za częściowo zdolnego do pracy co oznacza brak świadczenia, złożyłem sprzeciw do orzecznictwa, tam również uznano mnie za częściowo niezdolnego do pracy, tutaj się zapytano o moje wykształcenie i skłamałem, że nie ukończyłem studiów. Złożyłem odwołanie do sądu i teraz może być problem, gdyż ZUS na pewno będzie węszył czy ukończyłem studia czy nie i ew w którym roku.
Między czasie co dwa lata stawem też na komisji w Powiatowym Zespole ds Orzekania o Stopniu Niepełnosprawności, tam przyznałem sie już dawno że ukończyłem studia, nie miałem wyboru ponieważ w biurze u nich pracowały dwie dziewczyny które ze mną studowały i nie mogłem tego zataić, gdyż nie miałem zbyt dobrych kontaktów z tymi dziewczynami . Zatem w Powiatowym Zespole wiedzieli że mam ukończone studia ale tylko licencjat.
Nie było może by tak groźnie gdyby nie fakt że wczoraj (2 miesiące od komisji ze sprzeciwu), byłem na komisji w tym Powiatowym Zespole natrafiłem na tego samego lekarza co na komisji w ZUS. Ja go (właściwie jej - bo to kobieta) nie rozpoznałem. Pytano mnie tylko o to kiedy ukończyłem studia, kiedy pracowałem i czy jestem zarejestrowany w PUP, nie pytano mnie o stan zdrowia. Jestem pewien ze ta babka mnie zapamiętała w ZUS, mam dość rzadką chorobę i takich osób jak ja jest nie wiele w tym samym regionie. Jestem też pewien że wyciągnie te dane z Powiatowego Zespołu do ZUS, po to aby mnie ukarać w Sądzie, tym bardziej że pytała o date ukończenia studiów, mając przed sobą całą teczkę z moimi aktami. Ta sama lekarz w ZUS uznała mnie za częsciowo niezdolnego do pracy a w Powiatowym zespole przyzmała stopień umiarkowany (umiarkowany st niepełn,= całkowita niezdolność do pracy w ZUS)
Teraz moje pytanie, co mam zrobić. Jeszcze nie ma sprawy w sądzie, jeszcze nie przyszło stanowisko ZUS. W sądzie nie mogę kłamać bo odpowiedzialność karna za składanie fałszywych zeznań, a na pewno będą pytać o wykształcenie tym bardziej że na pewno ZUS już będzie wiedział o nim od tej babki. Muszę sie przyznać tylko jak to zrobić.
Pisać już teraz razem z odpowiedzią na pismo ZUS że oszukałem ich z tymi studiami czy czekać na rozwój wydarzeń w sądzie?
Czy ZUS ma prawo żądać zwrotu pieniędzy za wypłacane renty przez te wszystkie lata skoro okaże się że moje wykształcenie było lepsze niż podałem? Czy to będzie ew oceniać biegły sądowy i będzie decydować czy poziom wykształcenia wpłyną/czy nie wpłyną na zdolność do pracy?
Jakie konsekwencje prawne mi grożą, głupie ale nie chcę być karany za wyłudzenie, oszustwo czy składanie fałszywych zeznań itp bo już nigdy nikt mnie nie zatrudni, skoro już teraz nie chcą ze względu na wiek, to tym bardziej nie będą chcieć mieć karanego za takie głupoty na własne życzenie.
Chcę uniknąć największej kary, bo na pewno jakaś będzie za oszukanie ZUS, Co prawda wypełniając dokumenty o rentę (w tym pierwszy wniosek) nigdzie nie rubryki z wykształcenie, o to tylko pytają w ZUS ale nie żądają na to dokumentów. Też sam orzecznik skusił mnie takim nieprzyznawaniem sie do wykształcenia. To mnie nie usprawiedliwia, mam swój rozum i jestem głupi że tak postąpiłem, bardzo tego żałuję i pewnie gdyby nie ta wpadka na tej drugiej komisji to bym się nie przyznał ale to się teraz wyda.
Proszę o jakąś podpowiedź, jak w miarę bezpiecznie wybrnąć z mojej głupoty, pozdrawiam Lutycjan
Nie ma jeszcze odpowiedzi w temacie: Renta socjalna a zatajenie ukończenia studiów - wpadka
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?