Właściciel żąda kasy a nie zapewnia warunków minimalnych lokalu

Witam. Zacznę od tego że wraz z zoną wynajmujemy jednopokojowe mieszkanie w woj. Zachodniopomorskim. Mamy dwójkę dzieci.
Mieszkamy na małej wiosce. Od lutego nie mamy ciepłej wody. Za mieszkanie na wiosce płacimy 350 zł, co jak na taką wioskę (nawet autobusy tu nie jeżdżą) to spora kwota. W rurach centralnego zalega kamień (bloki popegieerowskie) nigdy nie było to remontowane... Zgłaszaliśmy problem z ciepłą wodą już w lutym, przez zaniedbanie ze strony właściciela pękł piec i praktycznie nie da się w nim palić... Właściciel żąda pieniędzy za wynajem, a piec "możemy sobie zrobić za własne pieniądze", bo jak powiedział on nie będzie wkładał ani złotówki w to mieszkanie. Powiedziałem mu wtedy że nie będę płacił za okres bez ogrzewania, ponieważ nie mam zamiaru płacić za ruderę w której nie ma warunków dla moich dzieci. Wtedy on stwierdził, że mam w takim razie się wynosić wraz z dziećmi. Czy ma prawo usunąć mnie z mieszkania? Dodam tylko że mamy umowę ustną, ale zameldowani jesteśmy. Jak chcieliśmy umowę pisemną, to stwierdził, że nie podpisze, bo wtedy musiałby zapłacić podatek od wzbogacenia.
Dodam jeszcze, że nie zalegaliśmy z czynszem do chwili obecnej. Gdy wynajęliśmy to mieszkanie było w stanie krytycznym. Wyremontowaliśmy je dla siebie (co mogą potwierdzić sąsiedzi) z zamiarem dłuższego zamieszkania.
Chcę wiedzieć jakie mam prawa w takiej sytuacji... i po czyjej stronie stoi prawo?